Tymochowicz – twórca wizerunku Leppera Piotr Tymochowicz to znany specjalista od kreowania wizerunku politycznego. To on odpowiadał za „niechłopski” wizerunek Andrzeja Leppera.
Newsweek > Polska Śmierć Andrzeja Leppera: Tajemnica zamkniętego pokoju Andrzej Lepper Śmierć Andrzeja Leppera: Tajemnica zamkniętego pokoju 26 września 2012 16:00 | Aktualizacja 03 sierpnia 2021 16:17 6 min czytania Igor T. Miecik Kwiaty, znicze i krzyże przed warszawską siedzibą Samoobrony Foto: Radek Pietruszka / PAP Co stało się 5 sierpnia 2011 r. w siedzibie Samoobrony? Jakie sekrety kryły się za drzwiami prywatnego pokoju jej szefa? Warszawska prokuratura kończy śledztwo w sprawie śmierci Andrzeja Leppera - pisał 26 września 2012 roku Igor Miecik, relacjonując prace śledczych. W 10 lat od śmierci szefa Samoobrony przypominamy jego tekst o tajemnicy zamkniętego pokoju. Śledztwo trwało aż trzynaście miesięcy Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo Igor T. Miecik przeczytaj więcej moich tekstów Andrzej Lepper dowód Igor Miecik motywy prokuratura Samoobrona śledztwo wydanie Najpopularniejsze w kategorii Bolesny falstart | Kaczyński przerywa objazd kraju. "Jakoś to wszystko nie tak wychodzi. Nie idzie coś" Dominika Długosz Godzina "W" | Kolejne miasta rezygnują z wycia syren alarmowych na 1 sierpnia Agnieszka Żądło Armatohaubice Krab | Przez tę decyzję Błaszczaka ucierpi polski przemysł obronny. "Minister opowiada bzdury" Sławek Zagórski Oszukani turyści | Miały być niebiańskie wakacje w tureckim kurorcie. Było piekło: brud, smród i nieświeże jedzenie Renata Kim Granice zemsty | Jak matka trójki dzieci mogła zaplanować porwanie, tortury i gwałt? "Nawet mafia by tego nie zrobiła" Małgorzata Święchowicz Podcasty „W wieku przedstarczym też można być głupkowatym” Awantura o kulturę „Wirus HIV jest ciągle obecny. O siebie się nie boję, bo mam partnera, odkąd skończyłem 20 lat” Codziennie coming out | 46:30 Mirka Makuchowska: Kaczyński jeździ po Polsce i sprawdza, czy na ataku na osoby LGBT można wygrać wybory Codziennie coming out | 41:44 Krajobraz po rekonstrukcji. Oto największy problem PiS Więcej
Andrzej Lepper zmarł najprawdopodobniej po godzinie 13.00 - dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM. W biurze Samoobrony, gdzie doszło do samobójstwa, znaleziono także dowody, które mają
Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/ on line 608 Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/ on line 608 Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/ on line 613 Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/ on line 613 Przewodniczący Samoobrony miał długofalowy plan i właśnie rozpoczynał jego realizację. Czy jednak był to plan realny, czy tylko stek pobożnych życzeń? Do rozwiązania pozostały trzy kwestie: skąd wziąć pieniądze na spłatę długów i zbliżającą się kampanię wyborczą? Jak doprowadzić do szybkiego i pozytywnego zakończenia procesów? W jaki sposób zabezpieczyć przyszłość? tosunkowo najprostsze wydawało się rozwiązanie pierwszego problemu. Nie wiele osób wiedziało, że Andrzej Lepper miał przyznaną promesę kredytową na dziesięć milionów dolarów w jednym z banków w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Pieniądze te, rzecz jasna, nie były przeznaczone w całości dla niego, bo lwią część mieli otrzymać ludzie, którzy zorganizowali przedsięwzięcie – protektorzy z WSI. A jednak to, co miało zostać, wystarczało na bieżącą działalność i zabezpieczenie kampanii wyborczej. Pełnomocnikiem operacji był Walendzik, do którego Lepper miał ograniczone zaufanie, ale to nie on decydował o roli Walendzika w tej historii. Nie wiadomo, co stało się z tymi pieniędzmi po śmierci byłego wicepremiera - to nigdy nie zostało wyjaśnione. Jedyne, co wiadomo na pewno, to fakt, że niedługo później Walendzik wyjechał do Emiratów. I jeszcze to, że mieszka tam po dziś dzień. Tak więc Andrzej Lepper miał wizję, jak pozyskać pieniądze i jak je wydać. Wiedział jednak, że aby zakończyć złą passę i realnie myśleć o korzystnym rozwiązaniu najważniejszych problemów, musiał uderzyć bardzo mocno, do tego w miejsce na tyle czułe, by odeprzeć oskarżenia i odzyskać inicjatywę. Wiedział, co to za miejsce. I wiedział jak w nie uderzyć. W relacjach między ludźmi w świecie władzy i brudnej polityki, podobnie jak w działalności służb specjalnych, zawsze chodzi o osiągnięcie „celu operacyjnego”, czyli specyficznie rozumianej przewagi. Przewaga zaś danego polityka nad innym – podobnie jak jednego państwa nad innym - nie musi być pochodną zajmowanego stanowiska bądź siły, ale po prostu pochodną informacji. Doskonale wiedzieliśmy o tym w ABW, gdzie zawsze, odkąd tylko sięgam pamięcią, najważniejszą jednostką był Departament Zabezpieczenia Technicznego, powstały w 1999 roku z połączenia Biura Techniki i Biura Obserwacji. Departament ów zajmował się inwigilacją osób będących w zainteresowaniu ABW za pomocą obserwacji i techniki operacyjnej, czyli podsłuchu telefonicznego, podsłuchu pokojowego i podglądu dyskretnej fotografii (PDF). Informacje uzyskiwane z jednostek ZT w centrali i delegaturach stanowiły kopalnię wiedzy, niemożliwą do uzyskania metodami pracy operacyjnej, zresztą kiepsko prowadzonej przez ABW. Szacuje się, że około 80 procent informacji wykorzystywanych przez „firmę” pochodzi z Departamentu Zabezpieczenia Technicznego, stąd powiedzenie: „kto panuje w DZT, ten rządzi w ABW, a kto rządzi w ABW, ten rządzi w kraju”. Tak więc podstawą sukcesu w tym brudnym świecie była informacja i Andrzej Lepper miał do niej dostęp, choć nie zawsze znał źródło jej pochodzenia. Szef Samoobrony znał wiele tajemnic, spraw opatrzonych klauzulą tajności i zamierzał zrobić z nich użytek. Zwłaszcza dwa z moich „kanałów informacyjnych”, zawodowo i towarzysko związane z Konradem Rękasem i Bolesławem Borysiukiem, do roku 2007 zarządzającym Samoobroną na Lubelszczyźnie i kierującym zespołem doradców Leppera, miały świetne rozpoznanie. By to wyjaśnić, trzeba cofnąć się do wydarzeń z roku 2002. W owym czasie w wyborach samorządowych do sejmików wojewódzkich i organów samorządu terytorialnego partia Andrzeja Leppera uzyskała 16 procentowe poparcie w skali kraju, tymczasem w województwie lubelskim aż 22 procentowe. To z kolei pozwoliło na wygranie wyborów i stworzenie koalicji rządzącej z SLD. Przewodniczącym sejmiku został z ramienia Samoobrony Konrad Rękas, dziennikarz i samorządowiec z Chełma - człowiek mało ciekawy, który później złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego wskutek afery ze sfałszowanym indeksem, obecnie funkcjonujący w środowiskach zbliżonych do zatrzymanego za szpiegostwo na rzecz Rosji Mateusza Piskorskiego. Dwaj moi informatorzy brali udział w „imprezach integracyjnych” polityków lubelskiej Samoobrony, zarazem jednak stanowili doskonałe źródła informacji o kontaktach członków tej partii na Ukrainie i Białorusi. Potwierdzenie prawdziwości ich informacji uzyskałem później dodatkowo od Marcina S., działacza Samoobrony, a w następnych latach dyplomaty. Działacze Samoobrony, w większości ludzie prości, nie zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństw czyhających za wschodnią granicą i nie przypuszczali, że ich wyjazdy są monitorowane przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy, a zdobyte informacje trafiają bezpośrednio do bratniej Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Moskwie. Trzeba przypomnieć, że w owym czasie SBU dowodził generał Wołodymyr Radczenko prywatnie przyjaciel i kolega z kursów KGB w Mińsku ówczesnego szefa rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Nikołaja Patruszewa. Przy braku zabezpieczenia kontrwywiadowczego i co tu dużo kryć, przy sporej infantylności polityków Samoobrony, na terenie tak newralgicznym z punktu widzenia rosyjskich interesów, jakim była i jest Ukraina – jeszcze całkiem niedawno rosyjskie służby specjalne działały tu swobodnie, traktując Ukrainę jako kraj przyjazny – podopieczni Leppera pozostawali w przekonaniu, że z dala od oczu żon i kamer dziennikarzy, można do woli oddawać się uciechom życia. I oddawali się, niekiedy „tylko” do granicy dobrego smaku, częściej daleko poza tą granica. A wszystko to przy pełnej rejestracji ze strony SBU i FSB. Nie potrafię powiedzieć, jak dalece zostało to później wykorzystane przez wspomniane służby, ale sam fakt, że zostało wykorzystane, nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości. Nie było zresztą w tym nic dziwnego, bo tak stanowiła pragmatyka służb specjalnych - i dopiero brak wykorzystania takich materiałów byłby czymś zgoiła nienormalnym i stanowił zwyczajne marnotrawstwo. Mając dwa świetnie ulokowane kanały informacyjne w kierownictwie Samoobrony, a nadto dysponując obszerną wiedzą spoza tych źródeł, już później, z dystansu, z niejakim rozbawieniem myślałem o przebiegu wątku lubelskiego seks-afery bo doskonale wiedziałem, że obciążające Leppera zeznania żony Piotra Podgórskiego i Agnieszki Kowal były niczym innym, jak tylko elementem gry zainicjowanej przez Rękasa i Podgórskiego, którzy zresztą sami byli w tej rozgrywce pionkami wykorzystanymi do robienia wrzawy. Gdy rejwach minął, gdy wszyscy się już nakrzyczeli i nakłamali w mediach do woli, a ludzie zapomnieli, co jest istotą sprawy, Anna Podgórska usunęła się po cichu na bok – dzięki wpływom ojca, Krzysztofa Dudy, zamojskiego przedsiębiorcy, usunęła się w miarę skutecznie. Z kolei Agnieszka Kowal po złożeniu zeznań w prokuraturze przestraszyła się wezwaniami do sądu i możliwością ujawnienia kasety z seksualnej orgii w jej wiejskim domu pod Lublinem – kaseta była źródłem nacisku, dla którego zdecydowała się składać zeznania w prokuraturze – i najzwyczajniej w świecie uciekła do Włoch, uniemożliwiając tym samym przesłuchanie w charakterze świadka, w toku procesu. Takimi znaczonymi kartami odbywała się ta brudna gra. Ja zaś sam, dzięki dobrze ulokowanym informatorom, z perspektywy czasu, mogłem doskonale rozeznać się w mniej lub bardziej interesujących aspektach działań dotyczących tej znaczącej w pewnym okresie III RP partii politycznej. Obok dwóch źródeł w postaci informatorów dodatkowym zaworem bezpieczeństwa dla prawdziwości moich informacji były działania operacyjne, o szczegółach których mówić mi nie wolno, i jeszcze jeden człowiek - wspomniany Marcin S., który funkcjonował w środowisku byłych działaczy Samoobrony, także po roku 2007 i kandydował na stanowisko jednego z dyrektorów w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Ostatecznie nie trafił do KRRiT, a zamiast tego został radcą handlowym polskiej ambasady w Chinach. W oparciu o wieloletnią praktykę oficera ABW czułem to, że Marcin nie jest zdolny do konfabulacji. Przeciwnie, należał do ludzi, którzy analizują i potwierdzają uzyskane informacje. Któregoś razu w 2012 roku, gdy przyjechał na urlop z placówki dyplomatycznej, powiedział mi, że ma ważne informacje, pewne i wiarygodne - uzyskane prywatnie i nie związane z pracą zawodową. Według jego relacji wiosną 2011 roku podczas spotkania nad Jeziorem Świteź na pograniczu ukraińsko - białoruskim Andrzej Lepper otrzymał od Ukraińców materiały, także w formie audio, dotyczące nieprawidłowości skandalicznego kontraktu podpisanego w 2010 roku przez wicepremiera Waldemara Pawlaka z wicepremierem Rosji Igorem Sieczinem, generałem KGB, a ówcześnie drugą osobą w Rosji, po premierze Putinie - wbrew pozorom prezydent Miedwiediew w ogóle nie liczył się w tym rozdaniu - odpowiedzialną za sprawy energetyczne, w tym za dostawy rosyjskiego gazu do Polski. Były to informacje najwyższej wagi, a tym samym szalenie niebezpieczne dla ich dysponenta, z gatunku tych, które windują mocno w górę lub zakopują człowieka półtora metra pod ziemią. Dlaczego właśnie te informacje zwróciły moją uwagę? Nawet nie dlatego, a przynajmniej nie przede wszystkim dlatego, że takich informacji nie dostaje się ot tak, i było dla mnie oczywistą oczywistością, że Lepper musiał zaoferować coś w zamian – miałem tu swoje hipotezy, bo te same się narzucały. Najważniejsze dla mnie w tej historii było co innego: stanowiła uzupełnienie wiedzy pozyskanej wieloma niezależnymi „kanałami” oraz nieomal dosłowne potwierdzenie tego, co na ten temat słyszałem wcześniej od dwóch informatorów. Ani Marcin S. ani nikt z jego kręgu nie wiedział, kim są moje osobowe źródła informacji. Zadałem więc sobie pytanie, które na moim miejscu zadałby sobie każdy: jak to możliwe, że opowiedział mi dokładnie tę samą historię, nieomal kropka w kropkę, co nieznani mu dwaj inni informatorzy? Na gruncie logiki i zdrowego rozsądku nie było tu innego wyjaśnienia, jak tylko takie, że są to po prostu informacje prawdziwe. Początkowo zlekceważyłem wiadomości od moich dwóch informatorów, gdy jednak teraz uzyskałem ich potwierdzenie, zacząłem wszystko rozumieć – niekiedy, by coś zrozumieć, wystarczy błysk chwili – bo wszystkie elementy tej układanki zaczęły do siebie idealnie przystawać. Gdybym jednak jeszcze miał w tym zakresie jakieś wątpliwości, musiałbym je stracić definitywnie po uzyskaniu kolejnej informacji. Okazało się, że w tym samym czasie, co Andrzej Lepper, nad Świteź przyjeżdżał Aleksiej Miller, prezes Gazpromu. Przyjeżdżał pod pozorem wizyt u rodziny żony, w rzeczywistości jednak co najmniej dwa razy spotkał się z Lepperem! Łącząc wszystkie te kropeczki, wszystkie informacje, jakie miałem teraz przed sobą, wiedziałem już, co Andrzej Lepper chciał zrobić i wiedziałem, jak chciał to zrobić… Pierwsza umowa z Rosjanami w ramach tak zwanego kontraktu jamalskiego z 1993 roku, była punktem wyjścia dla późniejszych negocjacji na dostawy gazu do Polski. Przewidywała dostarczanie Polsce rocznie 7,4 miliardów metrów sześciennych gazu oraz tranzyt tego surowca w czterokrotnie większej ilości polskimi rurociągami do Niemiec. Rosyjskie dostawy gazu pokrywały większość zapotrzebowania Polski, a pozostała część zaopatrzenia pochodziła z wydobycia w Polsce i ze złóż norweskich. Na jakiej zatem podstawie w kontrakcie z 2009 roku polscy decydenci zobowiązali się do odbioru ponad 11 miliardów metrów sześciennych gazu z Rosji rocznie, co stanowiło ilość znacznie przekraczającą zapotrzebowanie Polski? Nie zostało to nigdy wyjaśnione. Wiadomo za to, że zgodnie z zapisami umowy aż do 2022 roku Polska na własne życzenie zobowiązała się kupować od Rosji półtora razy więcej gazu, niż tego potrzebowała. Nie wiedzieć czemu niejako „przy okazji” strona polska zrezygnowała z 1,2 miliarda złotych, które Gazprom był winien z tytułu niedopłat za lata 2006 – 2009. Co zdumiewające, rząd nie tylko rezygnował z dywersyfikacji źródeł gazu, całkowicie uzależniając nasz kraj od dostaw Gazpromu, ale jednocześnie zmniejszył kontrolę nad strategiczną spółką EuRoPol Gaz SA, a jakby jeszcze tego było mało, zgodził się na skrajnie niekorzystne dla Polski zapisy dotyczące trybu podejmowania decyzji. Umowę podpisano aż do roku 2022 - i „tylko” do roku 2022. Rząd Donalda Tuska chciał bowiem, by obowiązywała do roku 2037, uzależniając całkowicie Polskę od rosyjskiego gazu na całe dziesięciolecia. Dopiero wskutek ostrych protestów opozycji i burzliwej debaty w Sejmie zwołanej na wniosek PiS, ostatecznie rząd zgodził się odstąpić od najdłuższej wersji, co jednak i tak stawiało Polskę w fatalnej pozycji na wiele następnych lat. Podpisany kontrakt był - i jest - dla Polski skrajnie niekorzystny, bo cenę gazu w umowie oparto odnosząc ją do ceny ropy naftowej, co spowodowało, że do dziś płacimy najwyższą stawkę w Unii Europejskiej – znacznie wyższą, niż odbiorcy w Niemczech, Francji czy Włoszech. W całej tej sprawie jest szereg pytań, na które mimo upływu lat nikt nie odpowiedział. Jak to możliwe, że dodatkowe zakupy gazu były negocjowane na szczeblu rządowym, nie zaś na poziomie PGNiG – Gazprom, czyli firm bezpośrednio zaangażowanych w wypełnianie warunków kontraktu? Dlaczego premierowi Pawlakowi tak bardzo zależało, by utajniono część dokumentów dotyczących negocjacji? I dlaczego, choć po latach samą umowę ostatecznie opublikowano, nie ujawniono instrukcji negocjacyjnych zatwierdzonych przez Donalda Tuska, a tym samym uniemożliwiono porównanie tego, co zamierzano osiągnąć z tym, co osiągnięto? Dlaczego, gdy ceny gazu gwałtownie spadały na skutek kryzysu gospodarczego i rewolucji łupkowej w USA, Donald Tusk nawet nie podjął próby zmiany formuły cenowej w kontrakcie jamalskim, choć w tym samym czasie zachodnie koncerny zmuszały Gazprom do obniżki cen kontraktowych? Dlaczego Waldemar Pawlak, już jako minister gospodarki w rządzie Donalda Tuska, storpedował rozpoczęty przez rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego projekt budowy gazociągu do Danii o nazwie Baltic Pipe, dzięki któremu już w grudniu 2010 roku do Polski mogło trafić ponad 2 miliardy metrów sześciennych gazu z duńskiego systemu przesyłowego? Skąd brała się determinacja ministra Pawlaka, by zadowolić Gazprom, któremu przeszkadzało operatorstwo spółki Gaz - System na gazociągu jamalskim, co umożliwiało zawieranie poza Gazpromem małych kontraktów gazowych z partnerami z Europy Zachodniej? I dlaczego minister Pawlak tak bardzo troszczył się o interesy Gazpromu w Polsce kosztem polskiego operatora? Dlaczego organy państwa powołane do dbałości o bezpieczeństwo energetyczne Polski nie zareagowało w żaden sposób na tak jawnie szkodliwe dla Polski działanie najważniejszych ówcześnie polskich polityków, które już tylko na gruncie logiki i zdrowego rozsądku wyglądało na ordynarny przekręt? Czy wpływ na to mógł mieć fakt, że jednym z zastępców ówczesnego szefa ABW był Zdzisław Skorża, kolega ze studiów Waldemara Pawlaka? Ostatnie pytanie możemy sobie darować, bo są sytuacje, gdy nie trzeba stawiać kropki nad „i”. To właśnie jest jedna z takich sytuacji. Fakty wskazują, że ludziom na wysokich stołkach w rządzie PO - PSL bardzo zależało, by Polska aż do 2022 roku płaciła za rosyjski gaz kwotę opartą o wygórowaną formułę cenową z 2006 roku, w następstwie czego do dziś płacimy za gaz o kilkaset milionów dolarów rocznie więcej (równowartość nawet kilku miliardów złotych rocznie), niż odbiorcy analogicznej ilości tego surowca w Niemczech, Włoszech czy Francji. W całej tej sprawie i w tych decyzjach, za które odpowiadali polscy premierzy Waldemar Pawlak i Donald Tusk, było coś tak absolutnie niepojętego i zarazem irracjonalnego, że aż nie trzeba było stawiać tu żadnych hipotez, bo te same się narzucały. W tym kontekście fakt, że podpisanie takiego kontraktu na takich warunkach rząd Donalda Tuska i ministerstwo Waldemara Pawlaka lansowały, jako „sukces” i dowód dobrosąsiedzkich relacji z Rosją, był czymś tak aroganckim i kuriozalnym zarazem, że aż nieprawdopodobnym. Absolutnym i niezrozumiałym paradoksem jest, że mimo prowadzenia przez nich tak ewidentnie brudnej gry cała ta sprawa rozeszła się po kościach. Donald Tusk i jego koledzy z PSL mogli otwierać szampany, bo zrozumieli, że jeżeli Polacy uwierzyli w brednie o „sukcesie” w tej sprawie, to znaczy, że przy odpowiednim natężeniu propagandy uwierzą już we wszystko. Ale był ktoś, kto nie wierzył w ani jedno słowo. Ktoś, kto wiedział, jak wygląda prawda i co ważniejsze - kto potrafił to udowodnić. Bo dowody, nagrania rozmów i dokumentację dotyczącą zagranicznych kont, zdobył na Ukrainie, nad jeziorem Świteź… Powstaje pytanie: na jakich warunkach i jak to się stało, że Andrzej Lepper - bo o nim mowa - stał się posiadaczem materiałów, które mogły wysadzić w powietrze nie tylko rząd Donalda Tuska? Najbardziej prawdopodobna wersja oparta na relacjach informatorów oraz na wiedzy, którą mogę ujawnić tylko prokuratorom po wznowieniu śledztwa w sprawie śmierci Leppera, wskazuje, że pośrednikiem w tej „transakcji” był Zakon Rycerzy Michała Archanioła. Wydarzenia nad Jeziorem Świteź były zatem kulminacją wielopiętrowej gry, w których tak lubują się służby specjalne, a w której swoją rolę miał do odegrania także były wicepremier RP. W tej grze Andrzej Lepper postanowił grać vabank i był w tym postanowieniu zdeterminowany. Wiedział, że aby zrealizować zamierzenia, musi mieć mocne argumenty – i takie miał. W przeszłości pokazał już, że ma dostęp do wiedzy danej nielicznym, a ujawniając fakt przebywania talibów w Kiejkutach i pozostawiając niedopowiedzianą kwestię, co stało się z 15 milionami dolarów, które CIA zapłaciło za pośrednictwem zastępcy szefa AW, pułkownika Andrzeja Derlatki, Agencji Wywiadu i polskim politykom udowodnił też, że potrafi grać ostro. Ta sprawa nie została nigdy wyjaśniona, ale ludzie na wysokich stołkach wiedzieli już - że on wie. A teraz Lepper zyskał nowe, jeszcze potężniejsze argumenty. Przewodniczący Samoobrony był zdeterminowany, by wiedzę o kulisach kontraktu gazowego oraz związanych z nim łapówkach wykorzystać w sposób polityczny. Tym razem jednak nie dzieląc się informacjami - jak miał w zwyczaju - przed kamerami, lecz w sposób kontrolowany, używając metod nacisku i szantażu. Były wicepremier doskonale rozumiał swoją epokę, widział, że o ile w mediach politycy często robili rejwach, o tyle potem, poza obiektywami kamer, w kuluarach, zawierali pakty i układy. Ich clou było czytelne: polemizujemy, niekiedy ostro, ale na gruncie prawa wy nie ruszycie nas, my nie ruszamy was. Przez ponad dwadzieścia lat III RP tak to właśnie działało: z różnych stron było wiele pohukiwań, oskarżeń, a nawet gróźb. Zawsze jednak, gdy przychodziło do realizacji, zapadała cisza – bo w tej „zabawie” nie chodziło o to, by króliczka złapać, lecz gonić. W efekcie o ile tak zwana sprawiedliwość mogła się jeszcze od biedy upomnieć o szeregowego posła lub senatora, o tyle ludzie na wysokich stołkach byli już nietykalni. Leszek Miller, Józef Oleksy, Aleksander Kwaśniewski, Waldemar Pawlak, Bronisław Komorowski, Donald Tusk i dziesiątki innych, o których nadużyciach, a nawet przestępstwach mówiono miesiącami, tak naprawdę nigdy nie zbliżyli się nawet do ławy oskarżonych, bo zawsze wtedy, gdy trzeba było powiedzieć „sprawdzam”, współuczestnicy „gry” odchodzili od stołu. Miało to w sobie coś z teatru stworzonego na użytek opinii publicznej, w którym prawdziwe życie toczyło się nie scenie, lecz za kurtyną. Lepper wiedział i widział - bo widział to każdy, kto chciał widzieć - że przez ponad dwadzieścia lat III RP nie wykryto ani jednego sprawcy z wielu głośnych morderstw, nie odzyskano ani jednej złotówki ze zdefraudowanych i wytransferowanych za granicę miliardów złotych, nie wyjaśniono do końca ani jednej z dziesiątek najgłośniejszych afer. Widział i wiedział, jak machina prawa z trudem się obraca i to tylko w tę stronę i tylko wtedy, gdy ludzie na wysokich stołkach pozwalali, by się obracała. Widział i wiedział dość, by rozumieć, że w tym kraju sprawiedliwość się kupuje lub wymienia na „przysługi” - i był zdeterminowany, by do takiej właśnie „transakcji” doprowadzić. Wiedział o pieniądzach CIA i o politykach SLD, wiedział o tajnych kontach w Coutts Banku, Voglu, Kwaśniewskim i Millerze, wiedział o kontrakcie gazowym, Pawlaku i Tusku, wiedział wreszcie o Pro Civili i prezydencie Komorowskim, o którym informował go Janusz Maksymiuk, ważne ogniwo w tej potężnej przestępczej organizacji zwanej dla niepoznaki fundacją. Jednym zdaniem Andrzej Lepper wiedział dość, by w oparciu o tę wiedzę i wynikające z niej metody szantażu oraz nacisku, podjąć niebezpieczna, ale logiczną i konsekwentną grę. Grę, w której stawką miał być jego wolność, przyszłość i życie. Grę, która zaczęła się kilka lat wcześniej i którą zamierzał doprowadzić do samego końca. Czy mógł wtedy przypuszczać, że ten koniec nastąpi tak szybko i że kilkanaście godzin później nie będzie już żył? Tekst ukazał się na Salon24 w dniu 29 listopada 2016r Fragment książki pt. „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera” – premiera „Dobre Miejsce” przy UKSW ul. Dewajtis 3 w Warszawie – 29 listopada godz. 18 00 WPHUB. samoobrona. + 3. Tomasz Molga. 17-01-2018 16:02. Mamy film z licytacji ziemi Leppera. To smutny koniec legendy znanego polityka. To tam narodziła się Samoobrona, a jej twórca Andrzej
Mimo że od śmierci Andrzeja Leppera minęło już ponad sześć lat, w sprawie wciąż pojawiają się nowe wątki. Co więcej, osoby związane z byłym liderem Samoobrony nie wierzą w jego samobójczą śmierć. Dwa tygodnie temu prokuratura odniosła się do informacji o niezidentyfikowanych odciskach butów w miejscu, gdzie odnaleziono zwłoki Andrzeja Leppera. Śledztwa ws. śmierci byłego wicepremiera nie zostanie wznowione. Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na FacebookuW maju 2017 roku do prokuratury wpłynął wniosek o wznowienie śledztwa w sprawie śmierci Andrzeja Leppera. Złożył go były współpracownik lidera Samoobrony, Sławomir Izdebski. — Śmierć Leppera była w rzeczywistości zabójstwem na zlecenie. Możemy się domyślać, kto go zabił, ale nikt tego nie wie na pewno — mówił wówczas w wywiadzie dla Telewizji Republika. Śmierć Andrzeja Leppera. Nowi świadkowieDziennikarze „Wirtualnej Polski” dotarli do pisma Prokuratury Okręgowej w Warszawie z 9 lutego 2018 roku. Wynika z niego, że prokuratorzy prowadzili czynności mające na celu „zweryfikowanie okoliczności przemawiających za koniecznością” podjęcia na nowo śledztwa ws. śmierci Andrzeja Leppera. Zobacz także Śledczy w ramach nowych czynności przesłuchali dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego — autora książki „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera” oraz majora Tomasz Budzyńskiego — byłego szefa delegatury ABW w Lublinie. Zdaniem prokuratury żaden z nich nie miał wiedzy na temat okoliczności lub mechanizmu śmierci byłego lidera Samoobrony. Siedziba Samoobrony. Ślady przy ciele Andrzeja Leppera W siedzibie Samoobrony, gdzie znaleziono ciało Andrzeja Leppera, odkryto niezidentyfikowane odciski butów. Według prokuratury nie można ustalić, czy ślady obuwia pochodzą z dnia śmierci byłego wicepremiera.„Część śladów traseologicznych rzeczywiście nie została zidentyfikowana, jednakże z ww. okoliczności nie wynika wniosek, iż fakt ich pozostawienia miał związek ze śmiercią Andrzeja Leppera” — napisali w oficjalnym piśmie prokuratorzy. Sławomir Izdebski w rozmowie z „WP” stwierdził, że odmowa wznowienia śledztwa ws. Leppera jest decyzją polityczną, bo temat śmierci byłego lidera Samoobrony jest dla PiS niewygodny. Co robią dziś działacze Samoobrony? Beger, Hojarska i Maksymiuk dla Galeria Dawne gwiazdy Samoobrony. Co u nich słychać?
Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera. Kto napraw • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 14225291941

Pytanie "kto zabił Andrzeja Leppera?" i żądanie "przejrzystego śledztwa od Polski i Europy" w sprawie śmierci szefa Samoobrony zabrzmiało w materiale białoruskiej telewizji państwowej nadanym w niedzielę wieczorem. Wystąpił w nim wiceszef uznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi Mieczysław Łysy, który powiedział, że rozmawiał z Lepperem ok. godz. 22 w czwartek. Wówczas szef Samoobrony spytany, co u niego, odpowiedział, że wszystko jest znakomicie. "Od pierwszych minut po znalezieniu ciała władze polskie, media i internet uparcie narzucają jedną wersję - samobójstwo" - mówił komentator w cotygodniowym programie publicystycznym "W centrum uwagi". Następnie w materiale zabrzmiała ocena, że pojawiają się teraz "dwa główne pytania: komu przeszkadzał nieugięty polityk i kto zabił Andrzeja Leppera?". Telewizja oznajmiła, że w mediach polskich "przemilczane jest główne pytanie - czy Andrzej Lepper odszedł z własnej woli?". Zacytowano wypowiedzi byłych współpracowników szefa Samoobrony: Wandy Łyżwińskiej, Janusza Maksymiuka i Renaty Beger, które były przekazywane przez polskie media. Komentator dodał: "Są to świadectwa bliskich i kolegów, ale ich słów nie przekazuje centralna prasa demokratycznej Polski i w śledztwie nie są one słyszane". Wiceszef ZPB Mieczysław Łysy powiedział prowadzącemu program, że rozmawiał z Lepperem około godz. 22 w czwartek. Jak relacjonował, zapytał na koniec: "A jak w ogóle, panie Andrzeju, jak osobiste sprawy?". Lepper wówczas odpowiedział: "Wszystko znakomicie, wszystko dobrze, wszystko w porządku". Umówili się na telefon w piątek. Jak mówił Łysy, po całodziennym oczekiwaniu otrzymał telefon z polskiego numeru, ale głos w słuchawce powiedział: "Andrzej Lepper nie żyje". Łysy wskazał, że spotykał się z Lepperem za każdym razem, kiedy szef Samoobrony był na Białorusi, przyjeżdżał on tam także na zaproszenie Łysego. Ostatni raz był na tydzień przed śmiercią. Wówczas "nie było w ogóle żadnych oznak, że coś może się wydarzyć" - ocenił wiceszef oficjalnego ZPB. Powiedział następnie: "Nie sądzę, żeby człowiek tak obowiązkowy, który tak troszczył się o swoją rodzinę, nagle zostawił wszystko". Zapytany o możliwe tło śmierci Leppera, zauważył, że w Polsce "w czwartek wieczorem ogłoszono datę wyborów prezydenckich" (chodzi o wybory parlamentarne - PAP), a w piątek "wydarza się taka tragedia". Komentator białoruskiej TV porównał śmierć Leppera do śmierci opozycyjnego białoruskiego dziennikarza Aleha Biabienina, którego znaleziono powieszonego we wrześniu 2010 roku. Eksperci OBWE, którzy badali w 2011 r. materiały śledztwa białoruskiego ws. śmierci Biabienina orzekli, że popełnił on samobójstwo; współpracownicy dziennikarza nie wierzyli, by to zrobił. "Co się wówczas zaczęło - żądano śledztwa międzynarodowego, obwiniano władze, o co popadnie. A tutaj, gdy w zagadkowych okolicznościach umarł główny opozycyjny polityk, zapadła cisza; policja wydała dziwne, pośpieszne oświadczenia" - mówił komentator. W programie poinformowano, że w odpowiedzi na głosy o domniemanych zabójstwach politycznych na Białorusi i w Rosji kraje te "zapraszały ekspertów, kryminologów i prasę". "Czas teraz, by żądać tego samego od Warszawy. Póki co, tam panuje milczenie. Skąpe słowa policji i prokuratury, jedyna wersja, kontrolowanie prasy - tak nie zachowują się partnerzy, tak nie postępuje się wtedy, kiedy nie ma nic do ukrycia. Jest moralne prawo, by żądać przejrzystego śledztwa od Polski i Europy" - mówił komentator. "Kiedy politycy polscy przypisywali samobójstwa i zabójstwa polityczne Rosji i Białorusi, eksperci ostrzegali: jeśli Warszawa mówi o politycznej rozprawie z oponentami, to znaczy, że sama jest do tego zdolna, że dopuszcza, iż można tak działać w polityce" - dodał komentator. W materiale białoruskiej telewizji Andrzej Lepper był nazywany "najbardziej znanym opozycyjnym polskim politykiem" i "szczerym przyjacielem Białorusi"; przypomniano jego pozytywne wypowiedzi o Białorusi. Szef Samoobrony, b. wicepremier rządu PiS-LPR-Samoobrona, został znaleziony martwy w piątek w warszawskiej siedzibie partii. Na miejscu nie znaleziono listu pożegnalnego. Niektórzy byli współpracownicy Leppera nie wierzą w samobójstwo. Więcej na temat śmierci Andrzeja Leppera w najbliższym wydaniu "Gazety Polskiej". Źródło:

Kłopoty w biznesie. Zręczny polityk, ale marny biznesmen. Lepper, po odejściu z polityki, popadł w finansowe kłopoty. Jak się dowiedzieliśmy, w jego biurze znaleziono dokumenty, które
- Andrzej Lepper miał materiały, które mogły skompromitować Waldemara Pawlaka i Donalda Tuska. Do dnia dzisiejszego nie została ujawniona umowa z Gazpromem, którą podpisał Waldemar Pawlak - mówił dla Telewizji Republiki Sławomir Izdebski. – O to jak zginał Andrzej Lepper, trzeba by zapytać osób, które to widziały. Chyba mało kto wierzy, że mógł sobie odebrać życie. Jego długi wykorzystano jako pretekst. To nie była śmierć samobójcza. Trzeba było czasu na analizę wielu sytuacji. Jest wiele rzeczy, które prokuratura musi wyjaśnić. Wstrzymano sekcję zwłok, nie wykonano jej natychmiastowo. Większość tych ''samobójstw'' to najprawdopodobniej podanie ofiarom Pavulonu, który odbiera wszelkie możliwości ruchu. To okropna śmierć. Wykrycie tej substancji w ciele jest możliwe tylko 24h po fakcie. Ludzie giną w każde dni, w weekendy też są dyżury prokuratorskie, kiedy chce się sprawdzić okoliczności śmierci, sekcję zwłok przeprowadza się natychmiast - powiedział. To było śledztwo z góry sterowane politycznie – Natalia Maszkiewicz prowadziła śledztwo w tej sprawie i to ona je umorzyła. Umorzenie nastąpiło jednak pod kątem nie morderstwa, a nakłaniania do samobójstwa. To śledztwo nie było prowadzone pod kątem zabójstwa. Zabezpieczono ślady dwóch osób, które przebywały w obecności Andrzeja Leppera. Te ślady nie zostały zbadane podczas śledztwa. Te ślady znalezione zostały w łazience, gdzie znalezione zostało ciało. Zatarto dowody. To było śledztwo z góry sterowane politycznie. Zginął wicepremier i śledztwo trwa tak krótko? Nie przypominam sobie żeby tak poważną sprawę, zakończono w tak szybkim tempie. Nikt tego do dziś nie wytłumaczył, dlaczego nigdzie nie było jego odcisków palców. Umarł, zmartwychwstał, wytarł odciski i umarł ponownie? – Andrzej Lepper miał wiele informacji, które wstrząsnęłyby wymiarem sprawiedliwości, miał ujawnić szokujące dokumenty Jarosławowi Kaczyńskiemu. Te dokumenty zostały skradzione. Następnie jego prawnik, który posiadał kopie, również został zamordowany. Aby ujawnić te szczegóły, niektóre osoby muszą zostać zwolnione z tajemnicy zawodowej. Andrzej Lepper miał materiały, które mogły skompromitować Waldemara Pawlaka i Donalda Tuska. Do dnia dzisiejszego nie została ujawniona umowa z Gazpromem, którą podpisał Waldemar Pawlak. Kulisy spotkań, poza granicami naszego miasta ze stroną rosyjska również posiadał Andrzej - zaznacza Izdebski. Bał się o swoje życie! – Tyle odwagi, aby ujawnić te dokumenty miał tylko Andrzej Lepper. Jest nagranie przed śmiercią, gdzie Lepper mówi, że się boi o swoje życie. Wymienia nazwiska m. in. Donalda Tuska, mówi o umowie z Gazpromem. Czy dziś polska prokuratura będzie miała interes, żeby wyjaśnić tą sprawę? Nie wiem. – O śmierci Andrzeja dowiedziałem się z mediów. Kiedy bał się o swoje życie, nie miałem z nim kontaktu. Od razu nie wierzyłem, że popełnił samobójstwo. To nie ten człowiek i nie taki charakter. To on zawsze tłumaczył, że odebranie życia jest najgorszą drogą. Prześledziłem wiele rzeczy. Rzeczywiście partia pieniędzy nie miała ale nie Andrzej Lepper! W momencie śmierci jedynym zobowiązaniem było 20tys. na paliwo. To jest nic, więc w życiu nie uwierzę, że to zadecydowało o jego decyzji o samobójstwie. On walczył o życie swojego syna. Nagle kiedy było lepiej on miałby się zabić . To jest nielogiczne! – Andrzej nigdy nie otwierał okna, nie znosił bałaganu, był pedantem. Nagle w dniu jego śmierci okna są otwarte i wszędzie jest syf i brud. To jest niemożliwe! Rusztowanie obecne w dniu śmierci, było postawione pod oknem Leppera. Nie miało to sensu, ponieważ remont był zakończony. W momencie jego śmierci wyłączony został monitoring, wydano komunikat, że nie było prądu, ale prąd był! Działała lodówka, programy na komputerze. Dlaczego sejf został otwarty? Kto przed śmiercią robi taki bałagan? Co z dokumentami? Być może mordercy weszli przez okno. Podczas morderstwa w budynku był kierowca i kilka innych osób. Przesłuchano kilkadziesiąt świadków, wszyscy jednogłośnie zeznali, że nie mógł on popełnić samobójstwa, poza jednym. Prokuratura w swoim końcowym uzasadnieniu dała wiarę temu jednemu człowiekowi - podkreślił. To morderstwo było zlecone – Janusz Maksymiuk prawdopodobnie był w budynku. W dniu śmierci była obecna również pani dziennikarz, która został wyproszona właśnie przez Janusza Maksymiuka. On sam uważa, że nic nie widział i nie słyszał, jednak trudno skarżyć kogoś jeżeli nie mamy na to dowodów. – W ostatnich życia udzielił kilka wywiadów, chciał dostać się do Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby dokumenty, które posiadał Andrzej wyszły na światło dzienne żyłby! Nie mieliby odwagi zamordować go po ujawnieniu tych faktów. Możemy się domyślać kto go zabił, ale nikt tego nie wie na pewno. To morderstwo było zlecone. Czas pokaże, wystarczy ustalić kto był w łazience z Andrzejem Lepperem. Chodziło o biznes. Dokumenty, które on posiadał wysadziłyby PO na wieki wieków. Posiadał wiedzę o największych aferach w Polskich. Przekazałem dokumenty prezesowi PiS dotyczące dokumentacji jaką posiadał Andrzej Lepper. Poinformowałem również Zbigniewa Ziobrę. Byłem wieloletnim współpracownikiem Andrzeja Leppera i część obowiązków spadło na mnie, w pewnym momencie powiedziałem, że postaram się ujawnić kulisy jego śmierci. Zdaję sobie sprawę, że grozi mi niebezpieczeństwo - dodał Sławomir Izdebski. Źródło: Telewizja Republika

Jak przypomina autor wiele wątpliwości w sprawie śmierci Andrzeja Leppera pojawiło się w związku z wywiadem Artura Balazsa, który relacjonował, jak wyglądały próby skontaktowania się z szefem Samoobrony w ostatnich godzinach jego życia. CZYTAJ:UJAWNIAMY nowe fakty w sprawie śmierci Andrzeja Leppera. "Jest tam drugie dno.

Zwłaszcza że rodzina, najbliżsi znajomi, a także współpracownicy Leppera są przekonani, że nigdy sam nie targnąłby się na swoje życie. - On na pewno sam nie odebrał sobie życia. Za dobrze go znałem. Nie wierzę, by mógł coś takiego zrobić - mówił nam Antoni Lepper (71 l.), brat Leppera. - To nierealne. Ktoś wmawia nam samobójstwo - przekonuje Janusz Maksymiuk (64 l.), jeden z jego najbliższych współpracowników. Policja i prokuratura wstępnie orzekły, że Lepper w swoim gabinecie popełnił samobójstwo: powiesił się na haku od worka treningowego. Ale polskie służby bardzo dokładnie badają wiele innych hipotez. Dziś je prezentujemy. Podpadł Białorusinom Andrzej Lepper prowadził na Białorusi liczne tajemnicze interesy, a także utrzymywał bliskie kontakty z tamtejszymi politykami. A jak ustalił "SE", w najbliż-szym czasie miał uzyskać zgodę na 90-letnią dzierżawę białoruskiego lasu. Chciał wysyłać drewno do Polski. Gdyby interes wypalił, zarobiłby krocie. Czy zginął, bo przeszkodził komuś w interesach? Wiedział za dużo Jak twierdzi redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz (44 l.), Lepper posiadał rozległą wiedzę na temat interesów finansowych z pogranicza przestępstwa wpływowych osób, którą skrzętnie dokumentował. Niektórzy twierdzą, że zbierał haki na polityków i deponował je w różnych miejscach. Wątpliwości też nie ulega, że był jedyną osobą, która wiedziała, czy doszło do przecieku w tzw. aferze gruntowej i kto był jego źródłem. Zabiły go długi To hipoteza, którą prokuratura uważa za najbardziej prawdopodobną. W jego biurze śledczy mieli znaleźć pokaźną liczbę dokumentów świadczącą o finansowych tarapatach. A jak ustalił "SE", kierowana przez niego Samoobrona miała debet na koncie, a także od miesięcy borykała się z uregulowaniem opłat za wynajem biur w Warszawie. Eksmisja była tuż-tuż. Czy to długi sprawiły, że targnął się na życie? Problemy rodzinne Niektórzy przypuszczają, że na decyzję o samobójstwie mogły wpłynąć sprawy związane z prywatnym życiem szefa Samoobrony. Lepper ciężko przeżywał dotkliwą chorobę syna Tomasza, który zatruł się oparami chemikaliów rolniczych. Nieoficjalnie wiadomo, że ma on poważne problemy z wątrobą. Prawdopodobnie czeka go przeszczep chorego narządu. Zmusili go do samobójstwa Prokuratura bada też, czy nie wywierano wpływu na Leppera by on sam, z własnej woli popełnił samobójstwo. Czym mógł być szantażowany? Jak wyznała w rozmowie z "SE" jedna z warszawskich prostytutek, miał być częstym klientem agencji towarzyskich. A po pewnym czasie pojawił się tajemniczy mężczyzna, który gotowy był płacić za informacje o wyjazdach do szefa Samoobrony. Zabił się z powodu szantażu? W biurze był morderca Ta hipoteza zakłada, że potencjalny napastnik, któremu miało zależeć na śmierci Andrzeja Leppera, do pomieszczeń Samoobrony dostał się po rusztowaniu. Bowiem w budynku, gdzie mieści się siedziba Samoobrony, trwa remont elewacji, a podesty dla robotników sięgają trzeciego piętra. Być może ten napastnik zamordował polityka i upozorował samobójstwo.
- To ja widziałem Andrzeja Leppera żywego jako ostatni - zdradza Faktowi Mieczysław Meyer. Specjalnie dla nas rekonstruuje ostatnie godziny życia przewodniczącego 3 Zobacz zdjęcia
Śmierć Leppera Wszystkie dzienniki informacyjne 5. sierpnia 2011 roku rozpoczynały się od jednej informacji: „założyciel Samoobrony Andrzej Lepper nie żyje”. Około 16:20 ciało Andrzeja Leppera zostało odnalezione w siedzibie partii Samoobrona przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie. 57-letni polityk powiesił się w łazience. Wynik śledztwa jednoznacznie wskazuje na samobójstwo. Jednak w tej wersji zdarzeń jest bardzo wiele nieścisłości. Andrzej Lepper i powiązania Andrzej Lepper na swoim koncie miał liczne afery i dostęp do niezwykle tajnych dokumentów. Balansował na styku biznesu i tajnych służb. Liczba potencjalnych beneficjentów śmierci tego wyrazistego polityka jest naprawdę długa. Jak naprawdę umarł Lepper? Grzegorz Braun: To jest Polska, nie BANDERLAND, nie POLIN, nie land EUROKOŁCHOZOWY! Bądź z nami na Twitterze, YouTube oraz Facebooku:
akby się zabił kolejnego dnia, to byłoby to jeszcze bardziej oczywiste "samobojstwo" niż po 5 latach a Ty myslisz, że służby są tak głupie, żeby zabijać gogoś GODZINY po wystapieniu? Nie. Robi się to po tak długim czasie, aby opinia publiczna nie wiązała faktów.
Nowe informacje w sprawie śmierci Andrzeja Leppera. Kto zabił Leppera? A raczej kto zlecił zabójstwo? Nad tym zastanawia się wieloletni współpracownik tragicznie zmarłego polityka Samoobrony. Pada jednak „duże” nazwisko. Nazwisko polityka, który już wkrótce może nawet rządzić naszym krajem! Andrzej Lepper zmarł w sierpniu 2011 roku w warszawskiej siedzibie swojej partii. Wówczas informacje o śmierci charyzmatycznego polityka zszokowały nie tylko opinię publiczną, lecz przede wszystkim bliskich zmarłego oraz jego polityczne i prywatne otoczenie. Nikt z nich nie ma wątpliwości, że nie było to samobójstwo, a zabójstwo na zlecenie. CZYTAJ TAKŻE: Tadeusz Rydzyk zachwycony. PiS naprawdę to zrobi? Kto miałby pozbywać się Leppera i w jakim celu? Co do tego bliski współpracownik zmarłego – Sławomir Izdebski – nie ma pewności. A może właściwiej byłoby napisać: nie posiada wystarczająco mocnych dowodów, by sąd uznał je za ostateczne. Izdebski wie jednak coś przerażającego, a zarazem coś, czego – jak wspominamy wyżej – nie ma jak bez reszty dowieść. Kilka faktów na temat śmierci Leppera: W samobójstwo nie wierzą jego znajomi, syn, ani żona Irena Podobnie jak dobrze znający go politycy, nawet ci z którymi w ostatnim okresie życia nie miał najlepszych relacji. Prokuratura śmierć samobójczą orzekła zaskakująco szybko W miejscu śmierci Leppera znaleziono ślady obecności osób trzecich, których tożsamości nigdy nie ustalono Jak umierał Andrzej Lepper? Prawdę znają nieliczni Choć w sieci teza o zemście za słynne przemówienie w Sejmie bywała wyśmiewana, przyjaciele Leppera nie mają pewności, że jego wygłoszenie nie było jednym z czynników składających się na późniejsze „zlikwidowanie” lidera Samoobrony przez ludzi, którym zagrażał. Mimo, iż legendarne przemówienie i śmierć dzieliło dobrych kilka lat. Oczywiście nie możemy wprost spekulować, kto miał udział w śmierci Andrzeja Leppera. Izdebski zwraca jednak uwagę na beneficjentów tej tragedii. Zabójcza lista Leppera. Kto zlecił? Beneficjentów, czyli ludzi, którym Lepper groził ujawnieniem kompromitujących dokumentów, posądzał o przyjmowanie oraz wręczanie łapówek i celowe działanie na szkodę państwa (wyprzedaż państwowych firm za ułamek wartości podmiotom zagranicznym). Ponadto groził nawet wtrącaniem ich do więzień. Oto kilka nazwisk, które wymieniał przed laty Andrzej Lepper: Donald Tusk (PO), były premier RP i przewodniczący Rady Europejskiej, szef PO Andrzej Olechowski (PO), były minister spraw zagranicznych Emil Wąsacz, były minister skarbu Aldona Kamela-Sowińska, sprzedała TP SA Maciej Płażyński (PO), były marszałek Sejmu RP Janusz Lewandowski (PO), dziś poseł do Parlamentu Europejskiego Paweł Piskorski, poseł Włodzimierz Cimoszewicz, były premier Jerzy Szmajdziński (SLD), były szef MON – dziś nie żyje (zginął w katastrofie smoleńskiej) Tusk i kontakty z mafią? Tak twierdził lider Samoobrony Jak zatem widać, Andrzej Lepper obrał sobie za cel głównie polityków dzisiejszej Platformy Obywatelskiej. – Szukacie przestępców w Samoobronie? My was znajdziemy, my was znajdziemy… Wspomnicie moje słowa – groził im Lepper. Spełnić zapowiedzi nie zdążył. Ujawniono, co Lepper chciał przekazać Kaczyńskiemu. Zabrakło mu kilku dni Warty uwagi jest fragment słów Andrzeja Leppera kierowanych do Donalda Tuska. Zapytał go wprost, czy w lipcu 1998 roku pożyczył od znanego gangstera – Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing – 300 tys. zł. Przypomnijmy, że śledzony przez Urząd Ochrony Państwa gangster został zastrzelony z broni palnej już w kolejnym roku, gdy wypoczywał w Zakopanem. Nieżyjący już polityk sugerował również, że przed laty świadkiem sytuacji korupcyjnych był prominentny dziś polityk PO – Grzegorz Schetyna. Powyższa lista obrazuje, jak wielu znanym, ważnym i wpływowym ludziom naraził się Andrzej Lepper. Do końca zapewniał, że na potwierdzenie swoich tez posiada dokumenty oraz świadków. Jak zginął? Tego prawdopodobnie nie dowiemy się już nigdy. CZYTAJ TAKŻE: Ukraina w UE już w 2022 roku? „Akcesja w trybie pilnym” Jest tu ktoś jeszcze kto nie wierzy w samobójczą śmierć Leppera? Jest tu ktoś jeszcze kto nie wierzy w samobójczą śmierć - Szacunek dla licealistki która nie przyjeła kwiatów od Tuska.
O jej okolicznościach wypowiedział się współpracownik polityka Dziesięć lat temu odszedł polityk i jedna z najbarwniejszych postaci polskiej sceny politycznej. Andrzej Lepper popełnił samobójstwo 5 sierpnia 2011 roku, wieszając się na sznurku w prywatnej łazience w swoim biurze w centrum Warszawy. Z okazji rocznicy tej tragedii dosyć wymowny wpis zamieścił w mediach społecznościowych Piotr Tymochowicz, doradca do spraw wizerunku nieżyjącego polityka. Natomiast cztery lata temu wieloletni współpracownik polityka, Sławomir Izdebski, wprost zasugerował, że śmierć Andrzeja Leppera była „zabójstwem na zlecenie”. Jakie tajemnice skrywa odejście lidera Samoobrony? 25 lata temu Gianni Versace zginął z rąk mordercy Piotr Tymochowicz o śmierci Andrzeja Leppera Na profilu doradcy mediowego na Facebooku rok temu opublikowany został wpis, który sugeruje, że Andrzej Lepper wcale nie targnął się na swoje życie. „Kolejna Rocznica Śmierci Mojego bardzo zdolnego ucznia, potem Wiernego Przyjaciela. Jego oprawcy bezpośredni i pośredni nie zostali ani osądzeni, ani nawet przesłuchani, ale kiedyś nadejdzie ten sprawiedliwy dzień. Tego jestem pewien”, grzmiał Piotr Tymochowicz. Współpracownik lidera Samoobrony twierdził, że tuż przed śmiercią polityk obawiał się o swoje życie. „Andrzej Lepper stanie się Symbolem Sprawiedliwych Rozliczeń. Podczas naszej ostatniej rozmowy powiedział mi: „Piotrze, tym razem czuję, że chcą mnie zabić. Kilka godzin później nie żył!!! Kilka godzin później został bestialsko zamordowany!!!”, pisał rozemocjonowany doradca do spraw wizerunkowych. I deklarował, że Andrzej Lepper na zawsze pozostanie w jego pamięci. „Pamiętam Przyjacielu, każde Twoje słowo. Pamiętam Cię - jako wrażliwego, prawego dobrego człowieka . Piotr”, kończy. Sławomir Izdebski o śmierci Andrzeja Leppera: zlecono to zabójstwo „O to, jak zginął Andrzej Lepper, trzeba by zapytać osób, które to widziały. Chyba mało kto wierzy, że mógł sobie odebrać życie. Jego długi wykorzystano jako pretekst. To nie była śmierć samobójcza. Trzeba było czasu na analizę wielu sytuacji. Jest wiele rzeczy, które prokuratura musi wyjaśnić. Wstrzymano sekcję zwłok, nie wykonano jej natychmiastowo. Większość tych „samobójstw'” to najprawdopodobniej podanie ofiarom Pavulonu, który odbiera wszelkie możliwości ruchu. To okropna śmierć. Wykrycie tej substancji w ciele jest możliwe tylko 24 godziny po fakcie”, podkreślał na antenie Telewizji Republika trzy lata temu Sławomir Izdebski, wieloletni współpracownik Andrzeja Leppera. W jego opinii śmierć lidera Samoobrony nie była samobójstwem. Mimo że prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie i biegli byli pewni, że polityk targnął się na swoje życie, jego przyjaciel ma na ten temat zupełnie inne zdanie. „Andrzej Lepper miał wiele informacji, które wstrząsnęłyby wymiarem sprawiedliwości, miał ujawnić szokujące dokumenty Jarosławowi Kaczyńskiemu. Te dokumenty zostały skradzione. Następnie jego prawnik, który posiadał kopie, również został zamordowany (...) Andrzej Lepper miał materiały, które mogły skompromitować Waldemara Pawlaka i Donalda Tuska. Do dnia dzisiejszego nie została ujawniona umowa z Gazpromem, którą podpisał Waldemar Pawlak. Kulisy spotkań, poza granicami naszego miasta ze stroną rosyjską, również posiadał Andrzej”, relacjonował Sławomir Izdebski. W jego opinii w śledztwie zignorowano szereg istotnych szczegółów, które mogłyby wskazywać na udział osób trzecich. „Andrzej nigdy nie otwierał okna, nie znosił bałaganu, był pedantem. Nagle w dniu jego śmierci okna są otwarte, wszędzie jest syf i brud. To jest niemożliwe! Rusztowanie obecne w dniu śmierci, było postawione pod oknem Leppera. Nie miało to sensu, ponieważ remont był zakończony. W momencie jego śmierci wyłączony został monitoring, wydano komunikat, że nie było prądu, ale prąd był! Działała lodówka, programy na komputerze. Dlaczego sejf został otwarty?”, pytał retorycznie mężczyzna. W końcu wprost nazwał śmierć lidera Samoobrony „zabójstwem na zlecenie”. Dlaczego? „Możemy się domyślać, kto go zabił, ale nikt tego nie wie na pewno. To morderstwo było zlecone. Czas pokaże, wystarczy ustalić, kto był w łazience z Andrzejem Lepperem. Chodziło o biznes. Dokumenty, które on posiadał, wysadziłyby PO na wieki wieków. Posiadał wiedzę o największych aferach”, zapewniał Izdebski. Czytaj też: Andrzej Lepper: "Widzę siebie w roli pozytywnego dyktatora". Przypominamy kultowy wywiad Najsztuba Śmierć Andrzeja Leppera: tajemnice, kontrowersje, teorie spiskowe Polityk został znaleziony martwy w swoim biurze w centrum Warszawy w piątek 5 sierpnia 2011 roku. Według ustaleń organów ścigania, miał popełnić samobójstwo, wieszając się w łazience na sznurku do snopowiązałki. Przyczyną, według prokuratury, była depresja, spowodowana „postępowaniami karnymi, upadkiem politycznym, wielotysięcznym zadłużeniem i bankructwem finansowym partii”. Nie stwierdzono, by ktokolwiek nakłaniał do śmierci szefa Samoobrony lub brał udział w całym zdarzeniu. Decyzję o tym, by umorzyć śledztwo, przesądziły opinie biegłych z zakresu badań biologicznych, których wyniki nie wskazują, aby do zgonu przyczyniły się działania bądź zaniechania osób trzecich. Także na sznurze, na którym powiesił się Andrzej Lepper, nie odnaleziono śladów DNA innych osób. Śledztwo, które miało potwierdzić lub wykluczyć udział osób trzecich, zostało umorzone jeszcze w tym samym roku. Na tym jednak nie koniec. Dziennikarz Wojciech Sumliński, powołując się na funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Tomasza Budzyńskiego był wyznawcą teorii, że Andrzej Lepper został zamordowany. Jego wersji zaprzeczył jeden ze współpracowników lidera Samoobrony, Janusz Maksymiuk. Twierdził, że byli w trakcie planowania nowej kampanii wyborczej. W 2014 roku w filmie Służby specjalne nawiązano do sensacyjnego wątku upozorowanego na samobójstwo zabójstwa. Temat powrócił trzy lata później. W 2017 roku Tomasz Sekielski apelował, by śledztwo wznowić i wyjaśnić wszelkie wątpliwości. „Być może nadszedł czas, by prokuratura wróciła do sprawy śmierci Andrzeja Leppera. Dziwne interesy i jeszcze dziwniejsze znajomości, polityczny upadek i kłopoty finansowe. W tle zaś wielka teoria spiskowa pobudzająca wyobraźnię. Czy człowiek, który zdobył szczyty władzy, skończył jako zdesperowany samobójca?”, przypomina jego słowa Wirtualna Polska. Argumentował wówczas, że kontrowersje wokół samobójstwa lidera Samoobrony wciąż są dla wielu osób źródłem wątpliwości, co do prawdziwych przyczyn jego śmierci. „Wątpliwości i pytania sprawiają, że wciąż wiele osób nie wierzy w samobójstwo Andrzeja Leppera. Czy rozwiązaniem zagadki jego tajemniczej śmierci są niejasne interesy, które próbował prowadzić? A może wszedł w posiadanie informacji, które nigdy nie miały trafić w jego ręce?”, zastanawiał się wówczas Tomasz Sekielski. Także Piotr Tymochowicz w wywiadzie dla dziennika Fakt ujawnił, że Andrzej Lepper był tuż przed śmiercią szantażowany. „Trzy, cztery tygodnie przed śmiercią, zaginął mu czarny notes. Miał tam wiele cennych notatek. Były tam nie tylko ważne daty, spotkania, ale i fakty, bardzo osobiste wpisy, z pewnością nie dla wszystkich wygodne. Miał wiele cennych informacji, numery telefonów do osób, które mu przekazywały tajne dokumenty. Bał się, że po kradzieży notesu informatorzy mogą wpaść w tarapaty (…) Mówił, że prawdopodobnie notes zniknął z biura lub samochodu. Później ktoś wydzwaniał do Andrzeja i szantażował go mówiąc, że ma jego zapiski”, ujawnił specjalista do spraw wizerunku. Czy po dziesięciu latach od śmierci polityka śledztwo w tej sprawie zostanie wznowione? \ Zobacz także: Syn Andrzeja Leppera wejdzie do wielkiej polityki? Ujawnił tajemnicę! 1/6 Copyright @Archiwum prywatne 1/6 Andrzej Lepper na koniu jako dziecko. Zdjęcie pochodzi z archiwum prywatnego nieżyjącego polityka. 2/6 Copyright @Archiwum prywatne 2/6 Andrzej Lepper w mundurze. Przyszły polityk służył w tym czasie w wojsku. 3/6 Copyright @Archiwum prywatne 3/6 Andrzej Lepper z żoną i dziećmi. Zdjęcie pochodzi z archiwum prywatnego nieżyjącego polityka. 4/6 Copyright @Piotr Małecki 4/6 5/6 Copyright @Pior Małecki 5/6 Wokół jego śmierci wciąż istnieje jednak wiele tajemnic i niejasności. 6/6 Copyright @Piotr Małecki 6/6 @
.
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/899
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/225
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/964
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/14
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/866
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/92
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/63
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/685
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/48
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/933
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/573
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/855
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/589
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/31
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/584
  • kto zabił andrzeja leppera