Byli żołnierze Szarych Szeregów zszokowani wywiadem na temat "Kamieni na szaniec" Kraj 04.04.2013, 19:00 Aleksandra Pezda, gaw
O sile jego przyjaźni oraz oddania Rudemu świadczy także załamanie psychiczne, jakie przeszedł po śmierci Bytnara: „Stracił sprężystość, tylko siłą woli wymuszał na sobie załatwianie bieżących spraw organizacji i życia codziennego. Z rana leżał długo bezmyślnie wpatrzony w sufit. Spóźniał się na spotkania. Chodził zaniedbany. Nie chciał z nikim rozmawiać, był zawsze posępny. Jedynie tylko na zbiórkach, w gronie towarzyszy broni, odzyskiwał na krótki czas zainteresowanie bieżącą chwilą i czuł się jakoś lepiej. W momentach trudnych, jakie obecnie raz po raz sypały się na jego wojskowe otoczenie, potrafił nawet zdobyć się na uśmiech i chwilę pogody. Wnet jednak znów posępniał”. Ważnym momentem w jego życiu był także pobyt w więzieniu, do którego trafił w wyniku przypadkowego zatrzymania. Bohater wrócił bardzo zmieniony - z ogoloną głową, zawszony, blady. Stał się bardzo spokojny i wyciszony, w więzieniu zdał sobie sprawę, że na świecie nie żyją tylko konspiratorzy, zrozumiał, że są jeszcze inne strony życia. Nie biegał już do przyjaciół tylko zapraszał ich do siebie, zaczął okazywać dużą serdeczność ojcu, siostrze, wolał siedzieć w domu i spędzać czas z rodziną. Zainicjował wśród kolegów prowadzenie dyskusji o życiu i niebezpieczeństwie pracy niepodległościowej. Kolejne cechy charakteru, wykształcone w czasie pracy w Małym Sabotażu oraz w czasie dowodzenia wieloma akcjami dywersyjnymi i zbrojnymi, takie jak sumienność, punktualność, posłuszeństwo zwierzchnikom sprawiają, że Tadeusz Zawadzki staje się literackim symbolem przywódcy, który czuje się odpowiedzialny za żołnierzy szukających swego miejsca w Polsce 1 2
Kamienie na szaniec - charakterystyka Alka. Charakterystyka Aleksego Dawidowskiego z uwzględnieniem postawy wobec wojny. Aleksy Dawidowski („Alek”, „Glizda”), bohater powieści A. Kamińskiego „Kamienie na szaniec” urodził się 3 listopada 1920 roku w Warszawie. Mieszkał na Żoliborzu razem z rodzicami i siostrą Marylą, którzy
„Kamieni na szaniec” ciąg dalszy! Tym razem zapraszamy do przeczytania wywiadów, z tą drugą – żeńską połówką filmu, czyli Magdaleną Koleśnik (Monią) oraz Sandrą Staniszewską (Halą). Magdalena Koleśnik – Monia Wcieliłaś się w „Kamieniach na szaniec” w postać Moni… Zgadza się. Ten film opiera się jednak bardziej na chłopakach, niż na kobietach. Jest o ich męskim szaro-szeregowym świecie. Wydaje mi się , że w tym prawdziwym świecie, kobiety jednak odgrywały bardzo ważną rolę. Nie czuję się pominięta, nie czuję mniejszej roli z racji tego, że nie jestem główną osią wydarzeń. Zawsze miałam poczucie, że Monia jest bardzo potrzebna Rudemu, że przynosi mu słońce. Tak jak za oknem są wybuchy, umierają ludzie, tak Monia jest taką oazą. Faktem jest, że Monia to dziewczyna – wulkan, ale Rudemu jest przy niej dobrze. Czyli Twoja postać jest po to, aby wspierać Rudego? Tak myślę. Można walczyć zbrojnie , można walczyć też wspierając drugą osobę – to bardzo waleczne zadanie. Jak się przygotowywałaś do tej roli? Chyba jako jedyna miałaś najmniej dokumentów i materiałów na temat swojej bohaterki… Tak, rzeczywiście nie ma za wiele dokumentów o Marynie, chociaż jak się dobrze poszuka, to można coś znaleźć. Monia wydawała mi się niezwykle ciekawa, elektryzująca. Była akurat brunetką, ale myślę, że kolor włosów jest tutaj najmniej istotny. Z racji, że nie było tak dużo tych materiałów, mogłam puścić wodze fantazji. Moja postać była świetnie napisana w scenariuszu, więc wystarczyło tylko dodać coś od siebie i ją ożywić. Pokazałaś na ekranie bardzo wiele emocji – płacz, cierpienie… Zastanawiam się, czy był moment, w którym nie grałaś, lecz były prawdziwe łzy i prawdziwy ból? Miałam trochę czasu, od momentu, kiedy dowiedziałam się, że mam do zagrania Monię, żeby zrobić research, zdobyć informacje, przetrawić to. Ja tak buduję rolę, że filtruję materiał, a później filtruję wszystko przez siebie. Nie jestem w stanie tego zakłamać, bo ja to będę wykonywać. Te emocje zawsze są prawdziwe. Produkuje się w głowie okoliczności, posługuje się wyobraźnią. Wtedy człowiek na prawdę jest w stanie przenieść się w tamte realia. Do tego scenografia, charakteryzacja, to jak Rudy był zrobiony, a był totalnie zmasakrowany, to wszystko działało na wyobraźnię i wystarczyło tylko z tego skorzystać. Płakałam, krzyczałam, bo to się naturalnie pojawiało. Ta postać się we mnie zakorzeniła. Ale miłość była już udawana… Ja tę miłość akurat udawałam, ale np. wiele czerpałam z życia prywatnego. Jestem szczęściarą, że dotknęłam miłości, więc oczami wyobraźni może widziałam troszeczkę co innego (śmiech). Jak dostałaś tę rolę? Kończę teraz Krakowską Szkołę Teatralną, jestem na roku dyplomowym i zaczynam chodzić na castingi. Na ten zostałam zaproszona przez panią Małgosię Adamską, która robiła casting i dostałam tę rolę. Miałam do zagrania te ekstremalne sceny – z Halą i Zośką, kiedy go szantażowałam, że musi odbić Rudego. Miałam też scenę z pistoletem, kiedy zdecydowałam, że to ja zabiję tych wszystkich, którzy go katowali. Więc na dzień dobry były to rzeczy ekstremalne. Ale stawka była wysoka, a ja wierzę w to, że kiedy człowiek czuje, że to jest dla niego praca, to zadanie, to daje z siebie wszystko. Ja czułam, że ona czeka na mnie, więc warto było walczyć. To nie był tylko krzyk i darcie łacha (śmiech) Było też wiele przyjemnych emocji. Jak Ci się podoba efekt końcowy „Kamieni…”? Ja na to patrzę trochę jak na laboratorium. Porównuje swoje marzenie, swoje wyobrażenie z tym, co udało mi się uzyskać. Nie jestem obiektywna i nie potrafię powiedzieć, czy mi się podoba czy nie. Patrzę na to bardzo analitycznie, jestem za bardzo emocjonalna. Ciągle myślałam, że tutaj mogłam więcej, a tutaj mniej. Nigdy nie może być mowy o takim pełnym zadowoleniu z siebie na ekranie, ale polubiłam Monię i od momentu, kiedy mnie zafascynowała czytając scenariusz, nadal ją lubię. Zostałyśmy kumpelami (śmiech) Myślisz, że młodzież byłaby w stanie zachować się dziś równie bohatersko, jak bohaterowie „Kamieni…”? Ciężko mi stwierdzić, czy tak czy nie. Ja się urodziłam w ’90 roku, w wolnej Polsce. Nigdy na własnej skórze nie przeżyłam ekstremalnych, wojennych wydarzeń. Ciężko mi powiedzieć co by było. Chcę wierzyć, że zachowalibyśmy się godnie. Wychowujemy się w cieplarnianych warunkach, nie wiem czy nie byłoby tak, że mielibyśmy dwie lewe ręce. A może byśmy się zebrali, byli solidarni, udałoby się nam odzyskać wolność? Mam nadzieję, że się nie dowiemy, czy byśmy podołali czy nie. To, co się dzieje u sąsiadów jest dla mnie totalną abstrakcją i egzotyką. Dopóki nie zapuka to do naszych drzwi, to zawsze będziemy to wypierać. Wojna jest przerażająca… Jakie są Twoje obecne plany? Grałam epizod sanitariuszki Klary w „Mieście 44”, która będzie miała swoją premierę w sierpniu. Oprócz tego robię teraz dyplomy – jestem w trakcie przygotowania „Murzynów”, także zapraszam na mój dyplom do Krakowa. Oprócz tego gram akrobatkę, wnuczkę dyrektora cyrku, w teatrze Ateneum w Warszawie. Sandra Staniszewska – Hala Postać Hali, w którą się wcieliłaś była Twoim debiutem. Jak Ci się oglądało siebie po raz pierwszy na wielkim ekranie? Teraz już dobrze, ale jeszcze przed premierą trochę się stresowałam. Teraz już czuję, że zrobiliśmy z chłopakami kawał dobrej roboty, że mamy świetną pamiątkę.. To jest film młodych ludzi, czyli tak naprawdę nasz film. I to jest super, że nawet jeśli się zadebiutuje jakimś małym epizodem, albo rolą drugoplanową, to jest to jakaś nasza wspólna, fajna praca, która pozostanie Polakom w pamięci na bardzo długo i pozostawi jakiś materiał wychowawczy. Jak Ci się podoba efekt końcowy? Ciężko jest mi go ocenić, bo pierwszy raz go oglądałam i bardzo emocjonalnie do tego podeszłam, ale mogę powiedzieć, że ten film trafia do bardzo różnego grona odbiorców. Podczas emisji miałam przyjemność siedzieć pomiędzy 70-letnią kobietą, a 14-letnią dziewczynką. Wszystkie trzy wyszłyśmy zapłakane z kina i bardzo przeżywałyśmy wszystkie sceny podczas seansu. Często podobnie reagowałyśmy, więc cieszę się, bo od tego zależy, czy dzieło artystyczne ma sens. Trafia ten film do odbiorcy i ewidentnie do każdego pokolenia, więc jestem z tego bardzo zadowolona. Jak się przygotowywałaś do swojej roli? Była ona bardzo emocjonalna… Hala cały czas gdzieś walczyła… Dla mnie najważniejszym punktem było to, żeby nie wystraszyć Zośki. Gdybym była kobietą, która była bardzo emocjonalna, bardzo kochliwa, bardzo zaborcza, to on by się ze mną w życiu nie zadał. Ja byłam na poziomie chłopaków, kiedy byłam twarda, pozwalałam mu chodzić na te akcje, kiedy go wspierałam i towarzyszyłam mu podczas zadań, to wtedy był blisko. Na tym mi zależało, żeby dopuścić do jakiejś kwestii przyjaźni, rozmowy z drugim człowiekiem, na poziomie kumpla, a nie kochanki bądź nieświadomej dziewczyny. To była bardzo świadoma kobieta, lojalna, wyrozumiała, wspierająca i niezwykle wrażliwa. Czy były takie momenty, kiedy te Twoje emocje były prawdziwe, niekoniecznie zagrane? Wszystko było prawdziwe. Jak weszłam w rolę Hali, nie miałam problemu, jeśli chodzi o kwestię prawdy. Bardzo łatwo było to sobie wyobrazić, przez to, że tworzyliśmy wspólnie klimat tego filmu. Na planie była odpowiednia muzyka, scenografia i reżyser, który bardzo fajnie się odnosił do tamtych czasów i jeżeli chodzi o kwestię prawdy, to nie czuliśmy żadnych zakłamań. Były trudne emocje do wydobycia… Bardzo to widać, że są prawdziwe… My tego nie odgrywaliśmy. Te emocje się działy. Miałam scenę, kiedy mój chłopak chciał popełnić samobójstwo. Weszłam do łazienki, gdzie siedział z pistoletem… Jeżeli spotyka Cię coś takiego naprawdę, to jest to niezwykle emocjonalny moment w życiu. Nie jesteś w stanie sobie tych emocji wyobrazić. One po prostu się wydarzały, tam nie było nic reżyserowane. Nie było tak, że reżyser mówił, że tam mam płakać. Nie – po prostu miałam reagować, tak jak Hala by zareagowała w tym momencie… Jaka jest rola kobiet w tym filmie? Bardzo duża. W książce jest skupiona na chłopakach. Jeżeli by popatrzeć szerzej, mówi się o „Powstańcach”, a nie „Powstankach”. To jest kojarzone z rodzajem męskim, co jest interesujące, bo kobiety miały bardzo duży udział w Powstaniu. To one przekazują tę historię dalej, to one tak naprawdę w tym momencie, we wszystkich wspomnieniach opowiadają tę historię. Cudowne jest to, że żadna nie przedstawia siebie w roli bohaterki, tylko swoją koleżankę. To jest bardzo interesujące że one były na tyle skromne, na tyle szczęśliwe, że przeżyły, na tyle wspierały się na wzajemnie, że niosą tę historię. Pomagały organizować chłopakom akcje, przekazywały informacje, dbały o ich mundury, przyszywały im guziki, gotowały im obiady. Kamuflowały tajne akcje swym wyglądem. W momencie przygotowywania się do filmu, znalazłyśmy z Magdą (filmową Monią), bardzo dużo inspiracji, kim były te kobiety. Film niestety trwa ile trwa, a reżyser zrobił ten film o mężczyznach, a kobiety były po to, by ich wspierać, były przy nich cały czas. Jak Ci się współpracowało z całą ekipą? Bardzo dobrze, bardzo się zżyliśmy na planie. Jesteśmy w podobnym wieku, przyjaźnimy się. Mówimy do siebie pseudonimami z filmu, więc to też gdzieś zapadło w naszych sercach. Z reżyserem i operatorem też była świetna atmosfera, to samo z całą ekipą techniczną. Na prawdę, nie było ani jednej sytuacji, z której mogłabym być dzisiaj niezadowolona albo mogłabym mieć o coś żal. Wszystko było bardzo profesjonalne. W okresie kręcenia filmu, nie raz musiałaś z planu jechać prosto na uczelnię i na odwrót. Jak Ci się udawało „wyjść” z tej roli? Siedziała ta postać cały czas w mojej głowie… Gorzej było z moim ciałem, musiałam je później rozedrgać. Często przed jakąś sceną krzyczałam, albo prowadziłam monologi wewnętrzne, żeby uruchomić ciało na zasadzie jakiejś kwestii niebezpieczeństwa, czy krótkiego spięcia. Teraz już chyba wyszłaś z roli Hali? Wczoraj się to we mnie obudziło, bo obejrzałam film i mi się wszystko przypomniało. Ukłuło mnie to jeszcze i myślę, że dziś też będę jeszcze „nosić Halę ze sobą”. Ta Hala będzie jeszcze ze mną, ale na pewno to nie jestem ja, więc czas też ponownie wrócić do Sandry, która jest zupełnie inna od mojej bohaterki. Ale bardzo się cieszę, że miałam przyjemność zapoznania się z taką postacią i zaprzyjaźnienia się z nią wewnętrznie.
Napisz opowiadanie o twoim spotkaniu z bohaterem Kamieni na szaniec ,w czasie którego bohater podzieli się z Tobą swoimi doświadczeniami dotyczącymi życiowych wartości. minimalnie 200 słówpotrzebuje to na jutro. Question from @molskimarek0 -
zapytał(a) o 17:46 Dopasuj cechy charakteru do bohaterów z kamieni na szaniec Alek Zośka i Rudya)urodzony przywódca, ambitny-b)samotnik, uczuciowy, refleksyjny-c)koleżenski, żądny przygód, szczery-
Czytaj dalej: Która z postaci z Kamieni na szaniec twoim zdaniem zasługuje na miano prawdziwego bohatera? Ostatnia aktualizacja: 2023-02-03 14:53:08. Opracowanie stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Kamienie na szaniec – charakterystyka Zośki, Alka i Rudego – Aleksander Kamiński Zośka, to pseudonim Tadeusza Zawadzkiego, harcmistrza, drużynowego. Urodził się 24. stycznia 1921 r., poległ 20 sierpnia 1943 r. pod Sieczychami. Był pierwszym komendantem na terenie stolicy, podporucznikiem. Jego imieniem został nazwany batalion grup szturmowych. Chłopiec ten miał dziewczęcą urodę, delikatną cerę, regularne rysy, jasnoniebieskie oczy i złociste oczy. Uśmiech jego, zupełnie dziewczęcy, przejawiał pewien rodzaj nieśmiałości. Zośka posiadał wyjątkowe zdolności, był inteligentny i ambitny. Lubił samotność, był wrażliwy i wyrozumiały. Czuł się odpowiedzialny za swoje decyzje. Posiadał szerokie zainteresowania. To urodzony przywódca. Posiadał głęboki stosunek do ludzi, nigdy nie wydawał pochopnych decyzji. Imponuje nam zdolnościami organizatorskimi, mądrością i sprytem. Strony: 1 2
Jeszcze kilka dni temu narodowcy chwalili się, że Jan Bytnar, czyli "Rudy" z "Kamieni na szaniec", był przedwojennym działaczem Obozu Narodowo-Radykalnego. Po wypowiedzi Elżbiety Janickiej z Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk mogą być zdezorientowani. Zasugerowała ona bowiem, że "Rudego" i "Zośkę" łączyła… homoseksualna
25 mar 03 09:51 Ten tekst przeczytasz w 5 minut 23 Warszawska Drużyna Harcerzy imienia Bolesława Chrobrego miała przejść do legendy i literatury jako "Buki" z "Kamienie na szaniec". To jedyna nazwa, której Aleksander Kamiński nie zmienił w powojennych wydaniach, kiedy już przywrócił czołowym bohaterom ich prawdziwe imiona: Rudy, Alek i Zośka. "Ruda piegża", "Glizda" i cherubin" Rudy miał piegowatą twarz i rudawe włosy. Pomarańczowy styl Cała Warszawa Dwudziestą Trzecią zna, Bo to drużyna fest! Od Batorowskich chwil Pomarańczowy styl Jest słynny na sto mil! 23 Warszawska Drużyna Harcerzy imienia Bolesława Chrobrego miała przejść do legendy i literatury jako "Buki" z "Kamienie na szaniec". To jedyna nazwa, której Aleksander Kamiński nie zmienił w powojennych wydaniach, kiedy już przywrócił czołowym bohaterom ich prawdziwe imiona: Rudy, Alek i Zośka."Ruda piegża", "Glizda" i cherubin" Rudy miał piegowatą twarz i rudawe włosy. Cała istota Rudego ześrodkowała się w jego oczach i czole, odzwierciedlających wybitną inteligencję. (...) Jego istotnym światem był świat uczuć i myśli. Tam szukał swojej przygody"."Alek był dryblasem. Wysoki, szczupły, o niebieskich oczach i płowej czuprynie, ciągle się uśmiechał, mówił szybko, wymachiwał rękoma i przy byle okazji wpadał w zachwyt. (...) Był w życiu codziennym bezgranicznie dobry, uczynny, delikatnie uprzejmy. O siebie samego nie dbał ze zdumiewającą lekkomyślnością. Nie dbał o swoje jedzenie, nie dbał o swoje ubranie. (...) Zawsze się spieszył. W domu pokpiwano zeń, że potrafi jednym tchem powiedzieć: "Co u ciebie słychać - przepraszam, już muszę iść". Był cały przesiąknięty optymizmem, był chodzącym uśmiechem".Wszyscy trzej chłopcy byli zewnętrznie ogromnie podobni do matek. Alek także do siostry. Rozmawiając z Marylą, można sobie wyobrazić Alka. Wysokość, smukłość, płowość włosów, szaroniebieskość oczu. Koledzy brata na jej widok wołali: - Popatrz, idzie Alek w spódnicy! We wspomnieniach Maryli Dawidowskiej-Strzemboszowej Alek jawi się skromny, bezpośredni i Pasją Alka były góry. Wędrowanie tatrzańskimi szlakami, narty. W juweniliach Baczyńskiego - kolegi Alka, Rudego, Zośki ze szkoły - odnajduję klimat tamtych przedwojennych naszych dni... "Były pachnące niedziele jak kwiaty", "były drogi szczęśliwe i śnieżne, kiedy płaszczyzna wielka w szybkich spadkach, pozłotą słońca śnieżno gładka - bujała nas na swych ramionach"... "Zośka. Delikatna cera, regularne rysy, jasnoniebieskie spojrzenie i włosy złociste, uśmiech zupełnie dziewczęcy, ręce o długich subtelnych palcach, wielka powściągliwość, pewien rodzaj nieśmiałości. (...) Zośka! Cóż za fatalna, zdawałoby się, przeszkoda dla kariery przywódcy! Taki wygląd i takie przezwisko!"Tak ich widział druh Aleksander Kamiński i tak ich unieśmiertelnił w najsławniejszej książce czasów okupacji - zatytułowanej frazą z "Testamentu" Słowackiego - "Kamienie na szaniec". Wszyscy trzej znaleźli się w szkole Batorego 1 września 1931 roku. Tak opisuje tę chwilę ich kolega, Henryk Wiktor Rostkowski: "Wraz ze mną do klasy wpakowało się nas 25 jak obszył. Przyglądaliśmy się sobie bacznie i początkowo nieco nieufnie. Przecież czekają nas całe lata wspólnej nauki. Jacy oni są ci moi przyszli koledzy?Szczególną uwagę zwracał średniego wzrostu chłopiec o miłej buzi i rozsądnych oczach, lecz uczesany "na lalę", z grzywką i tak jakoś bardzo "cherubiańsko". - "Ale Zośka!" - wyrwał się któryś. I tak już zostało do samej matury, a nawet i później. Syn rektora Politechniki Warszawskiej, Tadek Zawadzki, musiał się pogodzić z mianem "Zośki", które przylgnęło do niego tak trwale, że nawet gdy już czesał się na bok i utracił wygląd "cherubiański" - pozostał nadal "Zośką". Nie przypuszczał nikt z nas, że "Zośka" to przyszły pseudonim Tadeusza i że tym pseudonimem nazwany zostanie kiedyś jeden z najdzielniejszych batalionów Armii Krajowej. Byli i inni. Janek Bytnar, szczupły, żywy jak iskra, niewielki, wysoki jak tyka Alek Dawidowski, porywczy w sądach i nieco narwany Jacek Tabęcki lub nie rzucający się w oczy skromny chłopczyna Krzysiek Kamil Baczyński"...A Leszek Grzywaczewski tak opisał mi swych kolegów: - Rekord przezwisk pobił Rudy! Przezywaliśmy go "Pawian", bo był nieprawdopodobnie zręczny, "Papuas", bo nosił bujne, jasne włosy, "Rudy" albo "Ruda piegża", bo był piegowaty. Dawidowski miał przezwisko "Glizda", bo był bardzo wysoki i szczupły (najwyższy w klasie). Zawadzkiego nazywaliśmy "Zośką", bo był taki śliczny i dziewczęcy... Jurek Rakowiecki (po wojnie znany reżyser teatralny) nosił też babskie przezwisko - Anusia. Jasia Wuttke przezywaliśmy Czarny, bo rzeczywiście miał krucze włosy i bardzo ciemne oczy, powiększone przez silne okulary... Krzyś Baczyński nie miał chyba żadnego przezwiska - w każdym razie ja nie pamiętam... Andrzej Zawadowski - masywny jak niedźwiedź - zwany był Grizzli, Jacek Tabęcki, któremu zawsze sterczał niesforny kosmyk - Czubek, Jurek Masiukiewicz (wysoki!) - Mały, ja byłem - od nazwiska - Grzywacz...Dzisiaj patrzymy już na tych wszystkich chłopców przez pryzmat ich bohaterstwa, śmierci, kart "Kamieni na szaniec"... Ale ja ich jeszcze widzę bez znamion nadzwyczajności, które im nadała historia...Pamiętam ich twarze i głosy, dlatego film "Akcja pod Arsenałem" obejrzałem po prostu ze złością! Czy naprawdę nie można było zadbać - i to Jan Łomnicki - taki dokumentalista! - żeby ci chłopcy byli podobni do swych pierwowzorów? Rudy jako ciemny szatyn, Alek - jakiś rozlazły i bez ikry, może jeden Zośka naprawdę trochę przypominał Tadka - wdziękiem i tą siłą osobowości, która przyciągała wszystkich... Jeżeli chodzi o klasę maturalną liceum matematyczno-fizycznego, to mam pełny spis nazwisk i nawet plan klasy, tj. gdzie, kto i z kim siedział. Załączam to jako ciekawostkę, która może Pani pomoże bliżej poznać nas jako tło dla trzech wybranych bohaterów. Zośka siedział z Andrzejem Zawadowskim - czyli Grubym Grizzli, Czubek-Tabęcki z Masiukiewiczem-Małym, Janek Bytnar z Alkiem... Istotna może być informacja o pochodzeniu kolegów z klasy. Większość stanowili synowie urzędników państwowych różnych szczebli - od dyrektora banku do syna woźnego. Wśród rodziców byli przemysłowcy, lekarze, handlowcy, inżynierowie, nauczyciele, profesorowie, oficerowie WP i Marynarki Wojennej. W innych klasach byli potomkowie słynnych rodzin arystokratycznych (Lubomirski!), bankierów, bogatych kupców, był bratanek prezydenta miasta - Leszek Starzyński, z którym się przyjaźniłem, byli synowie kolejarzy, np. Krupkowski - najzdolniejszy z naszej klasy B z gimnazjum - został potem znanym lekarzem. Tak więc, mimo opinii o elitarnym charakterze szkoły, przekrój społeczny był bardzo urozmaicony i w pełni demokratyczny!Wszyscy uczyli się dobrze (z wyjątkiem Baczyńskiego, który miał chyba najwięcej dostatecznych), Rudego nawet Czyżyk uważał za geniusza matematycznego, ja go pamiętam na pauzach - zawsze z nosem w książce, Alek był mistrzem w sportach - rewelacyjnie skakał (zachowało się takie zdjęcie - Alek skacze, Rudy sędziuje, słowo daję, że Rudy jest tu wielkości nogi Alka!), jako narciarz nie miał równych... Był nieprawdopodobnie odważny i lepiej go było nie zaczepiać... Nie dyskutował, tylko dobrze umiał przyłożyć... Dopiero podczas wojny - niespodziewanie wykaże ogromny talent analizy psychologicznej! Wspaniale tańczył, widzę go, jak wywija polkę, a Rudy popatruje trochę zawistnie - i po paru miesiącach treningu (z ojcem - bardzo muzykalnym) - już tańczy nie gorzej... Nie wyobrażam sobie Zośki w jakiejś bójce! To było nie do pomyślenia. Chyba najbardziej przyjaźnił się z Czarnym Jasiem Wuttke - zbliżała ich głębokość myśli, pewna nietypowa dla lat młodzieńczych powaga... Ja byłem najbliżej z Rudym, bardzo lubiłem jego dom i rodziców, podziwiałem bibliotekę, zbiory atlasów, fenomenalną żyłkę majsterkowicza-konstruktora... Razem pasjonowaliśmy się zadaniami z geometrii wykreślnej. Ale już nie towarzyszyłem mu, gdy się zagłębiał w dzieła historyczne czy ekonomiczne... Mnie pochłonęły całkowicie działania w Lidze Morskiej, Janka - harcerstwo. - Grzywaczu - mawiał - pamiętaj, że jesteśmy jednak razem! Jego zastęp nazywał się - "Wilki morskie".W kwietniu 1934 roku Janek Bytnar-Rudy składa przyrzeczenie: "Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim, być posłusznym prawu harcerskiemu". Data utworzenia: 25 marca 2003 09:51 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Wraz z innymi osobami zaangażowanymi w opór przeciwko okupantowi zorganizowali ono bowiem akcję pod Arsenałem, w trakcie której brawurowo odbili Rudego z rąk nazistów. Ryzykowali w trakcie tych działań własnym życiem, ale nie powstrzymało ich to przed działaniem, mieli bowiem na celu ratunek swojego przyjaciela.
Pokolenie, któremu wojna przerwała możliwość zwyczajnego dorastania, spełniania własnych marzeń, wchodzenia powoli w dorosłość. Pokolenie, które zamiast tego zostało postawione przed dylematami, o których współcześni niewiele wiedzą. W końcu pokolenie, które w danym miejscu i "Kamienie na szaniec" / fot. Paweł Edelman Pokolenie, któremu wojna przerwała możliwość zwyczajnego dorastania, spełniania własnych marzeń, wchodzenia powoli w dorosłość. Pokolenie, które zamiast tego zostało postawione przed dylematami, o których współcześni niewiele wiedzą. W końcu pokolenie, które w danym miejscu i czasie potrafiło oddawać swoje życie jak kamienie rzucane przez Boga na szaniec. „Kamienie na szaniec” / fot. Paweł Edelman 7 marca odbyła się premiera najnowszego filmu Roberta Glińskiego „Kamienie na szaniec”. Na przedpremierowym pokazie w krakowskim Kijów Centrum pojawili się odtwórcy głównych ról: Zośka (Marcel Sabat), Rudy (Tomasz Ziętek) i Alek (Kamil Szeptycki). Wydaje się, że film wzbudza najwięcej kontrowersji w związku z książką Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”. Tomasz Ziętek opowiada w jaki sposób obraz został uwspółcześniony, co pozwala zrozumieć, dlaczego nie jest on wierną kopią utworu Kamińskiego: W moim wypadku to jest jak gdyby sięgniecie do dokumentacji, bo jest to odwołanie do historii, a zerwanie bardziej z powieścią. Pojawia się również konfrontacja tworów powieściowych z próbą weryfikacji tych dokumentów, bo jak wiadomo w dużej mierze są to wspomnienia, które też są jakąś formą literacką. Nie zawsze jednak twórcy filmu mieli wystarczającą ilość materiałów. Tak było w przypadku postaci Moni, dziewczyny Rudego. Jest mało zachowanych dokumentów o prawdziwej Moni, Marynie Trzcińskiej. Co było tudnością, ale również wolnością, dlatego, że mogliśmy sami stworzyć model kobiety, która towarzyszy swojemu chłopakowi, który walczy w konspiracji, która go wspiera, która go podburza i inspiruje. Mogliśmy puścić wodzę wyobraźni i stworzyć taką kobietę jaką teraz wyobrażamy sobie, że wtedy żyła -opowiada odtwórczyni roli Magdalena Koleśnik. Warto dlatego spojrzeć na film w oderwaniu od powieści, która nie jest wierną dokumentacją zaistniałych wydarzeń. Film Roberta Glińskiego ukazuje przede wszystkim młodych ludzi, którzy w obliczu wojny muszą podejmować trudne decyzje. Większość z nich ma podejście pacyfistyczne i dopiero w obliczu realnego zagrożenia padają pierwsze strzały. Niezwykła przyjaźń i oddanie stawiają pytania przed młodym widzem czy istnieją jeszcze wartości, dla których warto ryzykować własnym życiem. Tak jest w przypadku scen przesłuchania Rudego, które nie tylko obrazują naturalistyczne tortury fizyczne, ale próbę złamania jego psychiki. Tomasz Ziętek tak mówi o swojej roli: W moim przypadku wydawało mi się, że ta rola nie pozostawiła na mnie dużego śladu, ale okazało się, że się myliłem. Kiedy realizowaliśmy postsynchrony sceny, gdzie Rudy jedzie z Zośką w samochodzie, odczułem ciężar psychiczny jakbym znowu założył tą samą niewygodną czapkę. „Kamienie na szaniec” / fot. Paweł Edelman Czy warto zobaczyć Kamienie na szaniec Roberta Glińskiego? Według Marcela Sabata tak – Przede wszystkim dlatego, żeby dostrzec ideały i wartości jakie kiedyś mieli ludzie. My żyjemy w trochę innych czasach. Ja nie mówię, że my tych wartości i ideałów nie mamy. Tylko, że żyjemy w innych czasach i ich nie dostrzegamy. Warto też wrócić do pewnych kart zapisanych w naszej historii i pomyśleć chociażby nich, bo to było genialne pokolenie, o którym warto pamiętać. Tomasz Ziętek uważa, że film jest ważny szczególnie dla młodego pokolenia: Sama w sobie książka jest niezwykle ważna. W literaturze polskiej nie ma wielu młodych bohaterów, jeżeli wracamy do przetworzenia powieści. To jest ważne, że pokazuje się młodych ludzi, ich dojrzewanie, cały przekaz adresowany jest do ich równolatków, którzy wchodzą w dorosłość mniej gwałtownie niż oni. Ja osobiście uważam, że po wielu kontrowersjach jakie film wzbudził w mediach i wśród polityków warto wybrać się do kina, by mieć własny pogląd na sprawę. Filmy historyczne zawsze mają zalętę, której im nikt nie odbierze, a jest nią dyskusja, która prowokuje do kolejnych pytań i próby poszukiwania na odpowiedzi. Klaudia Miłkowska
Gliński dość swobodnie korzysta z faktów opisanych przez Kamińskiego. Zagorzałych czytelników „Kamieni na szaniec” może zdziwić nikła obecność w ekranizacji postaci Alka Dawidowskiego (Kamil Szeptycki). Pojawia się dosłownie w kilku scenach i przez swoją niewyrazistość – a może niewyrazistość tak rozpisanej roli
Zośka, jeden z głównych bohaterów „Kamieni na szaniec” swój pseudonim zawdzięczał delikatnej urodzie, „został bowiem przez naturę obdarzony niemal dziewczęcą urodą. Delikatna cera, regularne rysy, jasnoniebieskie spojrzenie i włosy złociste, uśmiech zupełnie dziewczęcy, ręce o długich, subtelnych palcach, wielka powściągliwość, pewien rodzaj nieśmiałości – wszystko to było aż nadto dostatecznym powodem do nazywania Tadeusza Zawadzkiego przez kolegów – Zośką”. Zośka uczył się w jednej z najlepszych szkół w Warszawie. Posiadał wyjątkowe zdolności, wybitną inteligencję teoretyczną i praktyczną, choć nigdy nie przykładał się zbytnio do nauki i uchodził za przeciętnego ucznia. Pochodził z rodziny o silnym poczuciu patriotyzmu. Jego ojciec, profesor Politechniki Warszawskiej (Kamiński w swym utworze błędnie podaje, iż był profesorem Uniwersytetu Warszawskiego), w czasie wojny współpracował z AK i Delegaturą Rządu na kraj. Zośka był emocjonalnie związany z matką, która zastępowała mu kolegów i przyjaciół. Przez środowisko szkolne i harcerskie postrzegany był jako urodzony organizator i przywódca. Działał w samorządzie szkolnym, a w harcerstwie sprawował odpowiedzialne funkcje. Szczególnie wyróżniał się w sportach: strzelectwie, hokeju i tenisie, często zdobywając pierwsze miejsca w turniejach międzyszkolnych. Tadeusz Zawadzki był typem wrażliwego i łagodnego samotnika. Z natury powściągliwy i skryty, wzbudzał sympatię kolegów, którzy doceniali jego rozsądek i inteligencję. Sam jednak nie szukał towarzystwa kolegów i miał tylko dwóch przyjaciół: Jacka Tabęckiego i Janka Bytnara. W przyjaźni był wierny i lojalny, gotowy do poświęcenia wszystkiego dla bliskich mu ludzi. Zarówno po aresztowaniu Jacka, jak i Rudego, robił wszystko, by wydostać przyjaciół. Po aresztowaniu Janka był nieustępliwy, gdy starał się przekonać kierownictwo Szarych Szeregów do akcji odbicia Rudego. Swoim zachowaniem udowodnił, że przyjaźń miała dla niego wartość najwyższą. Największą wadą i zarazem zaletą Zośki był upór, który jednak zawsze motywował go do działania i osiągania postawionych sobie celów. W dzieciństwie bał się wody, lecz dzięki uporowi stał się najlepszym pływakiem w szkole. W czasie okupacji Zośka wykazał się szczególnymi zdolnościami przywódczymi. Zajmował się przede wszystkim pracą sztabową i szybko stał się specjalistą w organizowaniu ludzi, za których czuł się odpowiedzialnym. Działalność w Małym Sabotażu i dywersji nauczyła go posłuszeństwa, karności, sumienności i punktualności. Po śmierci Rudego był bliski załamania psychicznego, chodził zaniedbany i posępny. Swoistym wyzwoleniem stało się dla niego spisanie wspomnień o przyjacielu. Wydarzenie to sprawiło, że zaczął odczuwać ciężar odpowiedzialności za współtowarzyszy. Zginął w akcji we wsi Sieczychy, którą dowodził. strona: - 1 - - 2 -Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij
Żaden z naszych bohaterów Nie rozumie co się dzieje. Jak z ich pola bitwy znaleźli się w mieście. Po chwili namyśliwań co mogło się stać, jeden z nich zaproponował zapytać o ich miejsce przechodnia. Podeszli więc do kogoś i z uwagi ich upszejmości najpierw zapytali o imię. - Ebenezer Scrooge - odpowiedział z uśmiechem.
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 22:33 Zośka - Tadeusz Zawadzki . Uczył się średnio, był nieśmiały,koleżeński,wysportowany, ponieważ wyróżniał się w strzelectwie, hokeju i tenisie . Był inteligentny , typ samotnika , miał zdolności przywódcze i organizatorskie . Był lubiany przez kolegów . Był jedyną ofiarą akcji ataku na posterunek . Był patriotą , zginął za wolność ojczyzny .i dopisałabym jeszcze, że był skromny i nieśmiały. 5 0 Uważasz, że ktoś się myli? lub
Ich ojcowie czynnie brali udział w życiu społecznym, zaś matki były kobietami życzliwymi i mądrymi. Alek był synem kierownika fabryki, zaś rodzice Rudego byli nauczycielami. Dom w życiu bohaterów „Kamieni na szaniec” odegrał bardzo pozytywną rolę. Dzięki właściwemu wychowaniu młodzi chłopcy sprawdzili się jako partyzanci
Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Kamienie na szaniec Adam Borys „Pług” (inne: „Bryl”, „Kar”, „Dyrektor”, „Pal”, „Pług”) - major, skoczek cichociemny, zastępca dowódcy Oddziałów Dyspozycyjnych „Kedywu” „Motor 30”, członek Rady Wychowawczej Szarych Szeregów, organizator i pierwszy dowódca kompanii „Agat”-„Pegaz”, przekształconej w batalion „Parasol”, odpowiedzialny za przeprowadzanie zamachów na oficerów SS i Gestapo (odpowiedzialnej np. za zamach na Franza Kutscherę). Poza tym brał udział w kampanii wrześniowej, w kampanii francuskiej 1940 roku. Za swoje osiągnięcia na polu walki oraz działalność konspiracyjną odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy, Krzyżem Walecznych oraz Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Andrzej Makólski (w tekście błędna pisownia nazwiska), „Mały”. „Jędrek” – podharcmistrz, uczeń Szkoły Podchorążych, dowódca II plutonu "Alek" 2. kompanii "Rudy" batalionu "Zośka" w powstaniu warszawskim, poległ na Starówce 23 sierpnia 1944 w obronie szpitala Jana Bożego przy ul. Bonifraterskiej 12, mając zaledwie dwadzieścia lat. Został dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Andrzej Romocki „Morro” (inne: „Kuguar Filozof”, „Amorek”, gdyż na rozkazach podpisywał się „A. Morro”)- harcmistrz, instruktor harcerski, żołnierz Szarych Szeregów, porucznik Armii Krajowej, w powstaniu dowódca kompanii „Rudy” batalionu „Zośka”, z którym walczył na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie. Zginął 15 września na Solcu w wieku dziewiętnastu lat, trafiony w serce prawdopodobnie od kuli niemieckiej (inna hipoteza brzmi, że od kuli lądującego akurat zwiadu „berlingowców” na Górnym Czerniakowie). Za walki w powstaniu warszawskim uhonorowany Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Andrzej Zawadowski „Grubas”, „Gruby” - podharcmistrz, maturzysta Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego z 1939 roku, zginął w czasie akcji czarnocińskiej w Rodowicz „Anoda” - „Dowódca. Narciarz. Legenda pokolenia. Pierwszy kronikarz Batalionu „Zośka”. Student. Wynalazca” – takimi słowami rozpoczyna przybliżenie sylwetki „Anody” Wojciech Stanisławski w internetowym wydaniu dziennika „Rzeczpospolita” ( Ten bohater to harcerz, żołnierz Szarych Szeregów i AK oraz Delegatury Sił Zbrojnych, działacz w szeregach 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego (to w słynnej "Pomarańczarni" poznał wielu członków Szarych Szeregów, Tadeusza Zawadzkiego, Aleksego Dawidowskiego, Jana Bytnara). Brał udział w wielu akcjach małego sabotażu w ramach organizacji Wawer, np. akcji „Meksyk II”, czyli „butelka” (odbicie z rąk Gestapo Jana Bytnara i uwolnienie reszty przewożonych więźniów), w akcji „Celestynów” (uwolnienie 49 więźniów przewożonych z obozu koncentracyjnego na Majdanku do obozu koncentracyjnego Auschwitz), w akcji Arsenał (uratował życie Alkowi, strzelając w mierzącego w niego Niemca) czy w akcji „Taśma” (atak na posterunek Grenzschutzu w Sieczychach). W powstaniu zastępca dowódcy plutonu „Felek” kompanii „Rudy” batalionu „Zośka”, który wchodził w skład zgrupowania Kedywu. Aresztowany w Wigilię 1948 roku, zmarł 7 stycznia 1949 w wyniku obrażeń pocienionych podczas śledztwa w siedzibie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Koszykowej w Warszawie. Szczegóły tego zakatowania przybliża cytowany już Stanisławski: „Z zawiadomienia Naczelnej Prokuratury Wojskowej rodzice dowiedzieli się, że Jan Rodowicz 7 stycznia 1949 r. popełnił samobójstwo, wyskakując z okna podczas przeprowadzania go z aresztu. Już w marcu dr Konrad Okolski opowiedział im jednak o przeprowadzonej potajemnie sekcji, z której wynikało, że „Anoda” został zamęczony i najprawdopodobniej wyrzucony przez okno w stanie agonalnym. Do niemal identycznej relacji innego świadka dotarł w połowie lat 90. historyk Piotr Lipiński. Śledztwo, podjęte w 1991 roku decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Wiesława Chrzanowskiego, nie doprowadziło jednak do wiążących ustaleń: nie zachowały się ani archiwa MBP, ani – na kilku kościach wydobytych z kwatery rodzinnej na Powązkach – ślady wojskowych butów”.strona: 1 2 3 4 5 6 Zobacz inne artykuły:InneCharakterystyka AlkaGeneza tytułu „Kamieni na szaniec”Biografia Aleksandra KamińskiegoSzczegółowe streszczenie „Kamieni na szaniec”Charakterystyka RudegoGeneza „Kamieni na szaniec”„Kamienie na szaniec” - krótkie streszczenieCharakterystyka ZośkiAkcja pod Arsenałem – streszczenieDokument epoki, czyli problematyka „Kamieni na szaniec”Charakterystyka pozostałych bohaterów „Kamieni na szaniec”Gatunek literacki, narracja, język i styl „Kamieni na szaniec”„Kamienie na szaniec” - plan wydarzeńSzczegółowy plan wydarzeń „Kamieni na szaniec”Losy Macieja Aleksego Dawidowskiego („Glisty”, „Alka”, „Kopernickiego”, „Koziorożca”)Wartości artystyczne argumentem za ponadczasowością „Kamieni na szaniec”Losy Jana Bytnara („Rudego”, „Janka”, „Krokodyla”)Krytyka literacka o „Kamieniach na szaniec”Słowniczek najważniejszych pojęć związanych z „Kamieniami na szaniec”Losy Tadeusza Zawadzkiego („Zośki”, „Tadeusza”, „Kotwickiego”, „Kajmana”, „Lecha Pomarańczowego”)BibliografiaNajważniejsze cytaty „Kamieni na szaniec”Czas i miejsce akcji „Kamieni na szaniec”Kalendarium twórczości Aleksandra KamińskiegoPartner serwisu: kontakt | polityka cookies
. 31pt9mzxvr.pages.dev/44331pt9mzxvr.pages.dev/76131pt9mzxvr.pages.dev/22531pt9mzxvr.pages.dev/33531pt9mzxvr.pages.dev/51331pt9mzxvr.pages.dev/15631pt9mzxvr.pages.dev/74331pt9mzxvr.pages.dev/97031pt9mzxvr.pages.dev/12931pt9mzxvr.pages.dev/66231pt9mzxvr.pages.dev/29631pt9mzxvr.pages.dev/26531pt9mzxvr.pages.dev/51831pt9mzxvr.pages.dev/16931pt9mzxvr.pages.dev/630
wywiad z zośką bohaterem kamieni na szaniec