Christchurch, pomimo że jest największym miastem na południowej wyspie oraz należy do jednych z najstarszych aglomeracji w Nowej Zelandii, obecnie kojarzy się głównie z 6 maja, 2021 Nowa Zelandia / Nowa Zelandia Road Trip / Pamiętnikowo / Pamiętnikowo z Nowej Zelandii / Śladami Władcy Pierścieni O pierwszym miesiącu w Nowej Zelandii możecie przeczytać w tym poście. Teraz czas na luty i marzec. Trochę się działo, udało się nam znaleźć pracę, zmienić miejsce zamieszkania, a potem niestety ową pracę stracić… Ale po kolei! Zacznijmy w miejscu, w którym zakończyłam poprzedniego posta. Oboje nie mogliśmy znaleźć pracy w Hamilton. Co prawda szukaliśmy jej dopiero 2 tygodnie, ale zupełny brak odzewu sprawiał, że sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Gdyby to się tyczyło tylko mnie, to brak zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne, można by usprawiedliwić brakiem nowozelandzkiego doświadczenia. Tylko, że Andy’ego telefon również milczał, a on jest Kiwi, z CV pełnym w nowozelandzkie prace… AHA! Oboje dostaliśmy ofertę pracy w KFC, ale zaproponowali tylko 3 dni tygodniowo (piątek-niedziela) i nocne godziny pracy…. Czas było sięgnąć po ostatnie koło ratunkowe, czyli szukanie fachu typowo backpacker’skiego – hotele, sady, farmy itp. Taka praca zawsze mi się marzyła w Nowej Zelandii, bo większość blogerów, których obserwowałam, właśnie tak pracowało. Brzmiało jak przygoda. Znaleźliśmy ogłoszenie, że szukają pary lub dwóch osób, do pracy w pensjonacie/hotelu w pobliżu Tongariro National Park (wulkany itp). Szybko wysłaliśmy im nasze CV, a potem od razu zadzwoniliśmy pod podany numer. Jeżeli chodzi o backpacker’skie prace, to trzeba działać dosyć szybko, bo chętnych ludzi jest od groma. Jest to bardzo popularna forma zarobku dla osób z working holiday visa, którzy zarabiają na podróże. Udało się dodzwonić od razu. Po 10 minutach rozmowy dostaliśmy pracę. Zaczynamy za tydzień. Żadnej rozmowy na Skype, nic. Wszystko dzięki temu, że Andy jest Kiwi, więc postanowili nam zaufać. NO W KOŃCU COŚ SIĘ UDAŁO! Ja ucieszyłam się podwójnie, bo udało się w końcu znaleźć robotę i wyjeżdżaliśmy z Hamilton, które muszę przyznać, nie do końca polubiłam… Trochę o Hamilton… Hamilton nadaje się na idealny przykład definicji – miasto dziura. Niby dosyć spore, niby trochę osób tam mieszka, ale jeżeli nie masz tam rodziny/znajomych/pracy, to raczej się tam nie przyjeżdża, bo nie ma po co. Pomimo tego, że Hamilton znajduje się po drodze, do wielu popularnych turystycznie miejsc, to niewielu podróżników się tu zatrzymuje. Dlaczego? Bo nic tu nie ma. To miasto nawet nie jest ładne. Gdy będąc jeszcze w Polsce, chciałam zobaczyć, jak wyglądają jego ulice, to nie dowiedziałam się zbyt wiele, bo większość zdjęć było z lotu ptaka. Dlaczego? No bo co tu fotografować, skoro nic tu nie ma xD. W Hamilton mieszka około 170 tysięcy ludzi. To nie jest zbyt wiele, zwłaszcza, że jest to czwarte największe miasto w Nowej Zelandii. Taki jest klimat Nowej Zelki, miasta są trochę słabe, ale przecież nie one są tutaj najważniejsze, bo NATURA POWALA NA KOLANA. Podejrzewam, że Hamilton nie przypadło mi do gustu, bo nie mieliśmy dobrego startu. Pierwsze miejsce jakie tam zobaczyłam, to była dzielnica, po której wszędzie walały się śmieci (dzielnica, w której mieliśmy mieszkać z resztą). Niektóre osiedla w Nowej Zelandii, nie mają zewnętrznych koszy na śmieci. W dniu wywozu śmieci (lub dzień przed), ludzie wystawiają worki przed dom i tyle. Odpady segregowane umieszcza się w dość małym, plastikowym pojemniku. Wystarczy, że ktoś źle zawiąże worek i wiele nie potrzeba, aby śmieci zamiast w worku, znajdowały się na ulicy. Tak to właśnie tam wyglądało, bardzo niechlujnie. Ale też muszę przyznać, że nasza dzielnia, nie należała do najlepszych (mieszkaliśmy obok uniwerku). Więc może dlatego taki pomysł wywozu śmieci, nie był najlepszym rozwiązaniem xD. Ale nie jest tak źle! Hamilton ma jednak też fajne miejscówki. Przez środek miasta przepływa rzeka Waikato, obszar w centrum wokół wody jest pięknie, zielono zagospodarowany. Super miejscem, które uważam, że powinno znajdować się na listach miejsc do odwiedzenia przez podróżujących przez Nową Zelandię, jest Hamilton Gardens. Ogrody może nie brzmią za ciekawie, ale te są super! HG składa się z wielu małych ogrodów, w różnych stylach np. egipski, włoski, czy surrealistyczny. Wstęp jest za darmo, a nieopodal znajduje się jeszcze piękny, różany park Roger Rose Garden (też za darmoszkę). Processed with MOLDIV CZAS DO PRACY! Do miejsca naszej nowej pracy mieliśmy jakieś 200km. Przeprowadziliśmy się do wioski National Park, najwyżej położonej miejscowości na północnej wyspie. Miejsce typowo turystyczne, sporo hotelików i pokoi do wynajęcia. Wioska posiadała dwa sklepy (w tym jeden z prawie pustymi półkami), stację benzynową ze sporą cenową przebitką, dwie kafejki (nie licząc hotelowych), 1 bar, mini golf i ścianę wspinaczkową. Najbliższa miejscowość była oddalona o 35 km. Do dużego miasta mieliśmy 100 kilosów. Mieszkaliśmy pośrodku niczego. Ale blisko pięknych miejscówek. Z naszej wioski widzieliśmy dwa wulkany, w tym Górę Przeznaczenia – Mt. Doom znaną z Władcy Pierścieni. Lokum mieliśmy zapewnione przez pracodawców, kosztowało nas 60 dolców/tydzień za osobę. Mieszkaliśmy w małej chatce na tyłach pensjonatu. Izolacja była jeszcze gorsza, niż w poprzednim naszym lokum. Tutaj noce były naprawdę zimne, więc zimna toaleta z rana, nie była najprzyjemniejszym doświadczeniem :P. Wraz z lokum mieliśmy zapewnione śniadania i lunch. Gdy odwiedzały nas wycieczki szkolne, mieliśmy również obfite kolacje. Idealne miejsce do zaoszczędzenia kasy. Jedzenia praktycznie nie musieliśmy kupować, a kasy też nie przetracaliśmy na głupoty, bo nie było gdzie 😛 . Wraz z nami pracowały jeszcze dwie osoby – chłopak z Francji i dziewczyna z Czech. Oboje na nowozelandzkiej working holiday visa. Praca typowo hotelowa – sprzątanie, przygotowywanie pokoi, recepcja, obsługa gości, kelnerowanie, pomoc na kuchni i tak dalej i tak dalej. Mieliśmy spoko ekipę, więc było naprawdę fajnie. W wolnym czasie jeździliśmy po okolicach albo wspinaliśmy się na ściance wspinaczkowej. Zagraciały pokój ze sprzętem narciarskim, przekształciliśmy w tzw. “cool kids room”, czyli miejsce, w którym spędzaliśmy czas z naszymi współpracownikami – filmy, gry itp. Było naprawdę super. A jak jest super, to musi w końcu coś się stać… STAŁ SIĘ KORONAWIRUS Świat szalał, zamykał się, z mediów dochodziły ciągle niepokojące informacje na temat tego co się dzieje w Europie… a w Nowej Zelandii? Spokój. Kiedy w Polsce brakowało papieru toaletowego, my docenialiśmy fakt, że mieszkając na końcu świata, takie rzeczy nas całe szczęście omijają. Do czasu proszę Państwa… do czasu… Właściwie wszystko padło tutaj prawie z dnia na dzień. Gdzieś wcześniej doszły nas informacje, że Nowa Zelandia zamyka granice, ale jakoś nikt do końca nie zastanawiał się co to oznacza… Zamykają? No dobrze – i wszyscy wrócili do normalnego życia. Nowa Zelandia słynie z turystyki. A co oznacza zamknięcie granic? No właśnie. W międzyczasie, pomimo bardzo małej ilości zachorowań (wtedy było chyba niecałe 10 osób), szkoły zaczęły się cykać i rozpoczęło się odwoływanie wycieczek. Od tego momentu wszystko potoczyło się szybko. W poniedziałek ( nasi współpracownicy zostali poinformowani, że niestety za 3 tygodnie będą musieli pożegnać się z pracą, bo ludzie masowo anulują swoje przyjazdy. Dwa dni później, ja z Andym zostaliśmy poinformowani, że niestety również będziemy musieli się pożegnać z pracą, bo rezerwacji jest coraz mniej. W piątek dowiedzieliśmy się, że zamiast jeszcze 3 tygodni pracy, pozostał nam tylko 1 dzień. W sobotę kończymy… Wszystko ruszyło jak lawina i nie ma już żadnych rezerwacji. Właściciele byli totalnie załamani, a to nie była pierwsza taka kryzysowa sytuacja w dziejach ich biznesu. Wcześniej wybuchały wulkany, były przez to przestoje, ale tak ciężkiej do przewidzenia sytuacji jeszcze nie mieli. Nie są nawet pewni, czy przetrwają ten kryzys, bo nie wiedzą ile on potrwa… Co teraz? Pomimo, że straciliśmy pracę, pozwolono nam pozostać w naszym lokum do momentu, aż znajdziemy kolejną pracę. To było bardzo miłe z ich strony. Z Andym postanowiliśmy jednak zatrzymać się u jego Mamy i tam zastanowić się co dalej. W poniedziałek ( przyjechaliśmy na miejsce, dowiadując się, że w za dwa dni nastąpi tzw. lock down. Czyli podobnie jak w Europie, zamknięcie prawie wszystkiego, plus ograniczenie wychodzenia z domu. Ma to póki co potrwać 4 tygodnie. Więc zdaje się, że jesteśmy na ten czas uziemieni. Jedyna dostępna praca, którą moglibyśmy obecnie dostać, gdy wszystko jest pozamykane, to zbieranie owoców. Niestety nie możemy się jej na razie podjąć, bo wszelkie oferty są poza naszym regionem. Nie można za bardzo się przemieszczać pomiędzy regionami, plus bardzo ciężko w takiej sytuacji byłoby coś wynająć, dlatego na razie chyba zostaniemy tutaj. I tak mamy ogromne szczęście, że mamy się gdzie zatrzymać! Oby to wszystko się niebawem skoczyło! ZDROWIA! Tags: KoronawirusNowa ZelandiaPraca w Nowej Zelandii To największy spadek PKB od 29 lat. Gospodarka Nowej Zelandii skurczyła się o 1,6 proc. w ciągu pierwszych trzech miesięcy br. w stosunku do poprzedniego kwartału - wynika z oficjalnych Justyna Dobrosz 19 marzec 2020 Niedobory siły roboczej spowodowane częściowo rozprzestrzenianiem się koronawirusa i ograniczeniem możliwości przekraczania granicy dotkyka również Nowozelandczyków. Deficyt dotyczą przede wszystkim producentów jabłek i – jeden z największych producentów kiwi w Nowej Zelandii zgłasza problemy z dostępnością siły roboczej. Firma zazwyczaj zatrudnia do zbiorów i pakowania co najmniej 3000 pracowników, a w tym momencie ogłosiła, że brakuje 300 osób. Prace przy zbiorach właśnie zaczęły się, a skończą w połowie ze względu na koronawirusa znacznie spadła dostępność siły roboczej zza granicy, która stanowiła 25% całości. Niestety, również doświadczeni pracownicy, którzy pracowali na plantacjach wrócili do swoich krajów ze względu na związku z obecną sytuacją, oferta pracy kierowana jest do Nowozelandczyków, którzy z powodu koronawirusa musieli zwiesić poprzednią pracę. Może być to dobre rozwiązanie, dla tych, którzy chcą podobna sytuacja ma miejsce także w Niemczech. Przedstawiciele rządu proponują, aby pracownicy, którzy z powodu koronawirusa nie mogą aktualnie pracować (na przykład pracownicy restauracji, pubów) wsparli branżę rolniczą, która jest osłabiona, ponieważ zmniejszyła się liczba pracowników ze Wschodu.

41°16′59,1″S 174°46′37,2″E. / -41,283083 174,777000. Strona internetowa. Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Wellington ( ang. Embassy of the Republic of Poland in Wellington) – polska misja dyplomatyczna w stolicy Nowej Zelandii. Ambasadorem Nadzwyczajnym i Pełnomocnym Rzeczypospolitej Polskiej w Nowej Zelandii od 2020 jest

Poszukiwania pracy w Nowej Zelandii nie są sprawą łatwą. Zanim w ogóle rozpocznie się przeglądanie ofert, trzeba zdobyć stosowną wizę. Polacy mogą się ubiegać o wizę z zezwoleniem na stałą pracę oraz tak zwaną Working Holiday. Ta druga jest łatwiejsza do zdobycia, choć roczny limit dla obywateli Polski wynosi zaledwie 100 wiz. W zależności od rodzaju wizy będzie się można ubiegać o pracę stałą bądź tymczasową. W obu przypadkach znalezienie zatrudnienia może być trudne, ale w pracach tymczasowych zdecydowanie pomogą agencje pośrednictwa pracy. Nowozelandzcy pracodawcy cenią sobie przede wszystkim doświadczenie na rodzimym rynku. Oznacza to, że wypchane do granic możliwości CV może być niewystarczające jeżeli pracownik nie będzie się mógł pochwalić zatrudnieniem w Nowej Zelandii. Duże znaczenie w rekrutacji ma także polecenie pracownika. Ponownie osoba pierwszy raz szukająca pracy w kraju nie będzie miała nikogo, kto potwierdzi jej umiejętności. Agencje pracy pozwalają ominąć te niedogodności i odsyłają pracowników na zlecenia według ich CV. To doskonała opcja na znalezienie pierwszej pracy i budowę doświadczenia bądź szukanie prac tymczasowych na wizie Working Holiday. Ta zabrania pracy dłuższej u jednego pracodawcy niż 3 miesiące. Przyjrzyjmy się agencjom pracy w Nowej Zelandii i kilku ważnym kwestiom z nimi związanymi. Na co zwracać uwagę szukając agencji pracy w Nowej Zelandii? Biura pracy w Nowej Zelandii dzielą się na firmy funkcjonujące tylko on-line oraz posiadające także swoje placówki. W obu przypadkach zasady ich działania są identyczne. Najczęściej agencje pośrednictwa pracy zajmują się zatrudnieniem tymczasowym, choć istnieje możliwość znalezienia za ich pośrednictwem pracy na stałe. Przed podjęciem współpracy warto sprawdzić, czy dane biuro działa legalnie. Najczęściej same agencje chwalą się stosownymi certyfikatami oraz nagrodami potwierdzającymi ich legalność i osiągnięcia. Najwięksi pośrednicy funkcjonujący w Nowej Zelandii zostali ujęci na stronie rządowej dotyczącej poszukiwań pracy: W przypadku polskich agencji oferujących pracę w Nowej Zelandii legalność biura można sprawdzić w rejestrze KRAZ znajdującym się na stronie: Warto wiedzieć, że agencja pośrednictwa pracy nie ma prawa pobierać opłat za swoją działalność. Rejestracja musi więc być darmowa. Oczywiście nie oznacza to, że pośrednik nie może pobrać żadnych opłat. Koszta badań lekarskich czy tłumaczenia dokumentów ponosi aplikant. Po znalezieniu pracy mogą dojść koszta zakwaterowania bądź transportu do miejsca pracy. Ważne, aby wszystkie dodatkowe koszta zostały ujęte w umowie. Im bardziej szczegółowa umowa, tym lepiej i dokładne zapoznanie się z warunkami pozwoli uniknąć ewentualnych nieprzyjemności w późniejszym czasie. Alternatywy dla agencji pracy w Nowej Zelandii Obcokrajowcy przybywający do Nowej Zelandii w poszukiwaniu pracy mogą skorzystać z pomocy agencji pracy, ale to nie jedyny sposób na znalezienie zatrudnienia. Alternatywą dla pośredników jest kontakt bezpośredni. Najważniejszą rzeczą jest przygotowanie odpowiedniego CV zgodnego z nowozelandzkimi standardami. Następnie osoba poszukująca pracy powinna odwiedzić interesujące ją firmy i osobiście spytać o wolne stanowiska i przekazać CV. Ogłoszenia o pracę można wyszukiwać w internecie za pośrednictwem portali zajmujących się rynkiem pracy. Popularne są także tablice ogłoszeniowe umieszczane w hostelach czy hipermarketach. Także lokalna prasa dostarcza informacji o wakatach. Jakie agencje pracy funkcjonują w Nowej Zelandii? W Nowej Zelandii funkcjonuje wiele agencji pracy zarówno lokalnych, jak i międzynarodowych. Ciężko wskazać najlepsze, ale można zwrócić uwagę na kilka biur, od których warto rozpocząć poszukiwania. Przyjrzyjmy się niektórym agencjom działającym na terenie największego państwa Oceanii. Adecco - gigant branży rekrutacji. Agencja znana na całym świecie, w tym także w Polsce. Międzynarodowa renoma oraz dostęp do szerokiego wachlarza ofert zdaje się być dobrym wyborem na start. Drake New Zealand - agencja będąca częścią międzynarodowej grupy. Firma posiada liczne biura w Nowej Zelandii i zajmuje się wyszukiwaniem pracowników dla firm z niemal wszystkich sektorów rynku. Fosterra - biuro pośrednictwa pracy operujące na Wyspie Południowej. Agencja poszukuje fachowców dla firm zaawansowanych technologicznie oraz zakładów produkcyjnych. Madison - agencja pracy oferująca zarówno pracę tymczasową, jak i stanowiska na stałe. Pośrednik działa także w zakresie prac na kontrakty. Agoge Recruitment - duża agencja działająca w praktycznie każdym sektorze rynku. Firma poszukuje zarówno pracowników tymczasowych, jak i osób do stałego zatrudnienia. Advanced Personnel - biuro pośrednictwa pracy poszukujące fachowców dla sektora budowlanego, przemysłowego bądź transportu. Agencja działa także w innych branżach, ale głównie skupia się na wspomnianych gałęziach rynku. Beyond Recruitment - agencja pracy wyszukująca wykwalifikowanych pracowników dla firm z branży IT, księgowości czy telekomunikacji. Biuro zajmuje się także rekrutacją na potrzeby placówek rządowych. Frog Recruitment - pośrednik współpracujący z firmami działającymi w branży IT, human resources oraz handlu. Głównie poszukuje wykwalifikowanych pracowników. HQ Recruiting - agencja pracy obsługująca firmy IT oraz placówki edukacji wczesnoszkolnej. Oprócz tego poszukuje także pracowników dla firm transportowych. Hudson - biuro pośrednictwa pracy działające w wielu sektorach. Agencja poszukuje zarówno pracowników mniej wykwalifikowanych, jak i posiadających duże kwalifikacje na wyższe stanowiska. Manpower - jeden z liderów na międzynarodowym rynku pośrednictwa pracy. Agencja posiada dostęp do szerokiego wachlarza ofert w większości branż. Michael Page - kolejna agencja o globalnym zasięgu. Pośrednik nawiązuje współpracę z licznymi firmami o różnych profilach działalności, więc każdy może znaleźć w tym biurze oferty dla siebie. Salt - agencja pracy poszukująca pracowników od niższego szczebla po kadrę kierowniczą. Na oferty pracy mogą liczyć osoby o różnym stopniu kwalifikacji. The Recruitment Company - biuro pośrednictwa pracy rekrutujące głównie mniej wykwalifikowanych pracowników dla przemysłu, transportu oraz logistyki. Agencja skupia się na pracach tymczasowych. Tak się prezentuje kilka większych agencji pracy działających na terenie Nowej Zelandii. Osoby poszukujące pracy nie są ograniczone do tylko jednego biura i mogą sprawdzić oferty kilku agencji naraz. W ten sposób zwiększając swoje szanse, na pomyślne znalezienie interesującej posady.
W 2017 roku przeniósł się do Dunedin w Nowej Zelandii. Tam został członkiem klubu strzeleckiego Bruce Rifle Club. W listopadzie 2017 roku zdobył nowozelandzką licencję na broń, a 5 stycznia roku 2018 podarował Martinowi Sellnerowi, dyrektorowi prawicowego ruchu ekstremistycznej tożsamości w Austrii, kwotę w wysokości 1700 euro.
Praca Warszawa Kraków Łódź Wrocław Poznań nowa zelandia stanowisko, firma, słowo kluczowe miejscowość, województwo lub kraj Pobierz aplikację Szukaj ofert na mapie Pobierz Olkusz Twój zakres obowiązków, Będziesz zajmował/a się obsługą kontraktów zagranicznych, realizowanych przez firmę na całym świecie!, , Dotychczas pracowaliśmy w takich państwach jak: Czechy, Niemcy, Francja, Finlandia, Hiszpania, Włochy, Izrael,... opublikowana: 26 lipca 2022 Kraków Twój zakres obowiązków, PL, Obecnie pracujemy nad sprzedażą hurtową naszego przewodnika/mapy w modelu B2B do hoteli, apartamentów, kawiarni/restauracji i innych. Szukamy zatem kogoś, kto pomoże nasz rozwijać naszą markę i zwiększać obecność... opublikowana: 13 lipca 2022 Praca w Nowej Zelandii #2 Wiele osób chce przyjechać, mieszkać i pracować w Nowej Zelandii. Nie każdy jednak jest programistą i może sobie pozwolić na poszukiwanie pracy w stylu jaki opisał Kuba. Dr Joanna Siekiera; Fot. zbiory prywatne Rodziny zmarłych w Nowej Zelandii często nie potrafią zawrzeć porozumienia z władzami w sprawie pochówku. Wówczas to angażowane są służby porządkowe, a sprawa niejednokrotnie ma swoje zakończenie w sądzie rejonowym. Temat ten zyskał na znaczeniu wraz z większą świadomością społeczeństwa obywatelskiego i szerszymi możliwościami kontaktu z państwem - pisze dr Joanna Siekiera z Wydziału Prawa Uniwersytetu w nowozelandzkie to hybryda zwyczajowych i religijnych norm pochodzących od rdzennej mniejszości maoryskiej i brytyjskiego systemu prawa precedensowego. Należy podkreślić, że zwyczajowe prawo Maorysów (tikanga) posiada de iure pozycję normy o charakterze ius cogens. Wszelkie orzeczenia sądów i trybunałów czy akty parlamentu w Wellington lub czynności administracyjne powinny być podejmowane zgodnie z tikanga. Dotyczy to również prawa cywilnego, w tym pochówku. Ryc. 1 Herb Nowej Zelandii od 1956 r. (wersja aktualizująca herb powstały w 1911r.) Prawo Nowej Zelandii charakteryzuje się naprzemiennym przenikaniem porządków i tradycji prawnych: ustawowej, spisanej przez ludność pochodzenia europejskiego oraz zwyczajowej, przekazywanej ustnie przez autochtonów – Maorysów. Pierwszy zbiór norm, a zatem te przepisy, które powstały w ramach narzuconego kolonialnego systemu common law, należy podzielić na pochodzące od dwóch państw: 1) Imperium Brytyjskiego, jeszcze za czasów, gdy Aotearoa (Oficjalna nazwa Nowej Zelandii w drugim języku urzędowym, tj. maoryskim, oznacza ‘Kraina Długiej Białej Chmury’) stanowiła brytyjską kolonię, a później dominium; 2) Nowej Zelandii – odkąd rząd w Wellington zyskał suwerenną możliwość ustanawiania własnego prawa niezależnego od aktów przyjmowanych przez parlament w Londynie (w 1947r.). Drugim elementem nowozelandzkiego porządku prawnego jest tikanga – maoryskie prawo zwyczajowe. Plemiona Maorysów opracowały płynnie funkcjonujący system sprawowania władzy, struktur cywilnych oraz przyjętych i zaakceptowanych zwyczajów na długo przed najazdem Brytyjczyków w XIX w. Te normy prawne regulowały szereg ważnych zagadnień w życiu codziennym ludności. Były to kwestie związane z handlem i prawem do ziemi, prawo rodzinne, pokojowe rozwiązywanie konfliktów czy ochrona środowiska, będącego wszak, zgodnie z wierzeniami, istotowo złączonym z ludźmi. Prawo zwyczajowe Maorysów jest głęboko zakorzenione w ich religii, która powiązana jest z kultem sił przyrody. Stąd tikanga pochodzi bezpośrednio z pragmatycznej wiedzy o geograficzno-społecznych warunkach na Wyspie Północnej i Południowej, na które składa się państwo nowozelandzkie. Konflikt norm dotyczących pochówku pozostaje nierozwiązany, a dotyczy wielu obywateli; nie tylko tych, którzy są etnicznie Maorysami, ale także ich przyjaciół, partnerów czy współmałżonków. Rozwiązania proponowane przez jedną stronę nie zawsze satysfakcjonują tę drugą, podczas gdy sztywne regulacje strefy światopoglądowej spotyka się ze sprzeciwem społeczeństwa. W procedurze cywilnej obserwuje się konflikt między prawem stanowionym, prawem zwyczajowym mniejszości, a wolą rdzennych testatorów. Maoryski zwyczaj pogrzebu zwany jest tangihanga (tangi). Sam pochówek składa się z trzech etapów: publiczna inicjacja, ceremonia i wreszcie usunięcie tūpāpaku (ciała nieboszczyka). Obrzęd zmienił swoją formę od czasów kolonizacji, wraz z chrystianizacją plemion autochtonów, jednak merytoryczne odniesienie do wędrówki duszy pozostało. Obecnie to właśnie ostatni etap wzbudza najwięcej kontrowersji prawnych. Bardzo często bowiem zwyczaje pochówku Maorysów są niezgodne z normami zawartymi w prawie wewnętrznym . W ostatnich latach toczyło się kilka postępowań cywilnych między osobami pochodzenia maoryskiego. Ustawa o pochówku i kremacji z 1964 roku była sprzeczna z wolą rdzennych testatorów. Jednak bardzo często te tradycyjne rytuały pogrzebowe są niezgodne ze standardami prawa stanowionego. Wielokrotnie rodziny zmarłych nie potrafią zawrzeć porozumienia w sprawie pochówku, uszanować woli testamentowej osoby pochodzenia maoryskiego bądź Pakeha (europejskiego), czy wreszcie przestrzegać prawa stanowionego. Wówczas to angażowane są służby porządkowe, a sprawa niejednokrotnie ma swoje zakończenie w sądzie rejonowym. W ostatnich latach odnotowuje się liczne konflikty cywilne w związku z próbą wykradzenia zwłok z domu pogrzebowego zamordowanej Ashlee Edwards (Bilby 2012), brakiem zgody rodziny na pochowanie komika Billy’ego T. Jamesa wraz z jego przetransplantowanymi częściami serca czy wykradzeniem i pochowaniem ciała Tiny Marshall-McMenamin przez ojca celem uprzedzenia pochówku zgodnego z wolą męża zmarłej. Tematyka ta jest niełatwa, wrażliwa, a nawet drażliwa z uwagi na tak kruchą kwestię, jak ostatnie pożegnanie najbliższych osób. Jednak do konfliktu norm dochodzi także zagadnienie religii i tradycji praprzodków. Tutaj należy mieć na uwadze, iż prawo ludności autochtonicznej zajmuje wysokie miejsce w hierarchii źródeł prawa nowozelandzkiego, a każda sprawa musi być rozpatrywana indywidualnie. Jak pokazują ostatnie lata, rośnie liczna powództw cywilnych, ale także postępowań karnych w związku z nielegalnym obchodzeniem się ze zwłokami. Ilustruje to społeczne napięcie, gdzie obywatele reprezentujący inne tradycje, w tym kultury prawne, mają spore trudności z kultywowaniem swoich wartości. Z jednej strony dowodzi to coraz większej świadomości społeczeństwa obywatelskiego, które wie, jakimi metodami i w jakiej instytucji dochodzić swoich racji, czy to na drodze sądowej, czy pozasądowej. Z drugiej jednak strony, orzeczenia sądów Nowej Zelandii oraz szereg ustaw stoją na straży równości wszystkich: Maorysów oraz pakeha stawiając przed nimi tożsame wymagania. Religia ma istotne znaczenie w życiu publicznym, jednak porządek państwowy oraz element wolicjonalny obywatela musi być uszanowany, nawet jeśli stoi to w sprzeczności z normami religijnym. Fragment artykułu: J. Siekiera, Konflikt norm pomiędzy maoryskim zwyczajem pochówku a nowozelandzkim prawem ustawowym, “AUL. Folia Iuridica” Tom 92 (2020). Źródło: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego Joanna Siekiera - prawnik międzynarodowy, doktor nauk społecznych w dziedzinie nauk o polityce publicznej, pracuje jako postdoktor na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Bergen w Norwegii, radca prawny w projekcie „Mare Nullius: Sea Level Rise and Maritime Sovereignties in the Pacific”. Była stypendystka rządu Nowej Zelandii na Uniwersytecie Victorii w Wellington. Tezę doktorską obroniła w 2017 r. w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Autorka ponad 80 prac naukowych o zasięgu międzynarodowym, w kilku językach, a także trzech współautorskich monografii. Jej specjalizacja to prawno-polityczne relacje na Pacyfiku Południowym, a także prawo wojenne ( Pandemia COVID-19 przyspieszyła przejście w kierunku cyfryzacji, podkreślając kluczową rolę talentów cyfrowych we wspieraniu firm i organizacji w dostosowywaniu się i utrzymywaniu pozycji w obliczu zakłóceń. W tym artykule przedstawimy przegląd talentów cyfrowych w Nowej Zelandii, w tym najpowszechniejsze zawody cyfrowe na wyspie.
TrustedHousesitters – pilnuj zwierzaki w zamian za noclegInteresująca opcja na tanie podróżowanie dla wszystkich miłośników zwierząt! Dzięki TrustedHousesitters masz okazję mieszkać za darmo w domu gospodarza w zamian za pomoc w opiece nad jego pupilami. Możesz wybierać…Czytaj dalejPraca w Nowej Zelandii: Working Holiday wizaChcesz zwiedzić całą Nową Zelandię, a przy okazji zarabiać na swoje podróże? Nowa Zelandia Working Holiday jest wizą pozwalającą pogodzić te dwie opcje. Kraj Kiwi i przepięknych widoków kusi Polaków…Czytaj dalej
Dostajemy ostatnio sporo maili z pytaniami o pierwsze kroki w Nowej Zelandii po przylocie, dotyczącymi pracy w ramach Working Holiday Visa: jak jej szukać, jakie są możliwości, jakie zarobki etc. Postanowiliśmy zebrać odpowiedzi w całość i zamieścić na blogu na użytek przyszłych „emigrantów”
Chcesz zwiedzić całą Nową Zelandię, a przy okazji zarabiać na swoje podróże? Nowa Zelandia Working Holiday jest wizą pozwalającą pogodzić te dwie Kiwi i przepięknych widoków kusi Polaków możliwością zarobkowania połączonego z podróżowaniem! Niestety tylko 100 wiz rocznie jest do rozdania dla Polaków w ramach programu Working Holiday Nowa Zelandia. W rezultacie obowiązuje zasada “kto pierwszy, ten lepszy”. Od tego czy w odpowiednio szybkim czasie uzupełnisz aplikację online, zależy czy otrzymasz wizę. Dlatego wystarczy mniej niż 5 minut, aby wszystkie wizy rozeszły się!Warunki udziały w programieJeżeli chcesz wziąć udział w programie, musisz koniecznie spełniać wszystkie wymogi:Twój paszport jest ważny conajmniej 15 miesiący po pierwszym przekroczeniu granicy;jest to Twój pierwszy udział w programie;jesteś w wieku od 18 do 30 lat włącznie;spełniasz wymogi zdrowotne;nie byłeś karany;będziesz mieć wykupione ubezpieczenie zdrowotne na cały pobyt w Nowej Zelandii;posiadasz odpowiednie środki na pokrycie początkowych kosztów pobytu;masz zakupiony bilet powrotny lub dodatkowe finanse na jego składa się wyłącznie online pod tym adresem. Po otrzymaniu wizy masz 12 miesięcy na przekroczenie granicy. Od tego czasu masz dodatkowe 12 miesięcy na zdrowotneMusisz załączyć zdjęcie rentgenowskie klatki piersiowej, jeśli spędziłeś więcej niż 3 miesiące w ciągu ostatnich 5 lat w kraju, w którym nie ma niskiej częstości występowania gruźlicy. Polska niestety znajduje się na tej liście. W związku z tym aplikując, musisz przedstawić zaświadczenie lekarskie wraz ze zdjęciem. Zaświadczenie musi koniecznie pochodzić z placówki, zaaprobowanej przez Rząd Nowej Zelandii. Wszystkie placówki znajdziesz pod tym adresem. Masz około dwóch tygodni na załączenie zaświadczenia. Dokładny termin powinien znajdować się w mailu od środki finansoweJednym z wymagań jest posiadanie odpowiednich środków pieniężnych: co najmniej 4200 NZ. W związku z tym musisz przedstawić dowody na ich posiadanie. Może to być wyciąg z konta lub karty kredytowej. Oczywiście dokument powinien być w języku angielskim. Koszt uzyskania wizyKoszt aplikacji wynosi 280 miesiące dla jednego pracodawcy Niewątpliwie dużym ograniczeniem jest możliwosć pracy tylko przez 3 miesiące dla konkretnego pracodawcy. Czy da się to obejść? Możesz próbować zatrudnić się przez Agencje Pracy tymczasowej albo jeżeli pracodawca zgodzi się na zatrudnienie Cię na stałe, zmienić Working Holiday na Temporary Work sezonowej można szukać pod adresami: BoardA co, jeśli chcę zostać dłużej?Powiedzmy, że spodobała Ci Nowa Zelandia i pragniesz zostać na dłużej. Możesz w tym przypadku aplikować o Working Holiday Extension Visa i zostać dodatkowe 3 miesiące! Oczywiście możesz w ich trakcie pracować. Aby móc się o nią starać, musisz przebywać już w Nowej Zelandii oraz mieć przepracowane co najmniej 3 miesiące w ogrodnictwie lub uprawie. Praca sezonowa może obejmować sadzenie, utrzymanie, zbieranie lub pakowanie upraw. Koniecznie musisz przedstawić dowody takiej pracy, jak na przykład: listy od pracodawcy, umowy, rejestry podatkowe, paski wypłat.
jał polskie struktury kościelne wśród Polonii w Nowej Zelandii, mając w swoim zasięgu nie tylko regiony Wellington i Auckland, ale teren całego kraju (więcej informacji na temat pobytu ks. Platera w Nowej Zelandii: Szymański, 2007, s. 232–236; Wodzicki, 1980, s. 19–20; Skwarko, 1972, s. 61; Zdziech, 2007a, s. 192–193).

Rzuć wszystko i... leć do Nowej Zelandii. Teraz to możliwe. Nowa Zelandia rozpoczęła nową ofensywę w intensywnych poszukiwaniach pracowników. Rząd gwarantuje opłacenie przelotu i zakwaterowania podczas procesu rekrutacyjnego. Rano rozmowa, po południu plażowanie. Są jacyś chętni? Miejsce kojarzone z ekranizacją "Władcy Pierścieni" i "Hobbita" zachwyca krajobrazami i warunkami pracy. Program "Looksee Wellington" ma sprawić, że ludzie zamienią podziw w czyny i zdecydują się odwiedzić wyspiarski kraj. Wszystko na koszt Nowej państwa Wellington to centrum innowacji i nowych technologii w regionie. Miasto okrzyknięto nową wersją Doliny Krzemowej, określając je mianem "Silicon Welly". Przemysł technologiczny rozwija się prężnie, ale cierpi na niedobór rąk do pracy. Na wagę złota są specjaliści po studiach technicznych. Nowa Zelandia zaprasza programistów, dyrektorów kreatywnych, ramach "Looksee Wellington" 100 szczęśliwców spędzi w Nowej Zelandii kilka majowych dni, gdzie będzie uczestniczyć w rozmowach rekrutacyjnych, badaniach i poznawać walory kraju. Program potrwa 4 dni, od 8 do 11 maja 2017 wzięcia udziału w programie wymagana jest rejestracja, stworzenie profilu na platformie, dołączenie CV i udzielenie odpowiedzi na kilka pytań. Kandydaci mają czas do 20 maja. Ocena aplikacji należy do pracodawców, którzy dokonają selekcji. Wypełnij PIT-a za darmo i pomóż Fundacji Radia ZETPodczas gdy w Europie rozwijają się silne nastroje antyimigranckie, Nowa Zelandia wita przybyszów z otwartymi ramionami. Nikt nie boi się o miejsce pracy - problem jest odwrotny. Państwo cierpi na niedobór pracowników, szczególnie z technicznymi umiejętnościami. Specjaliści są niezbędni do dalszego rozwoju nowych technologii w Wellington. Tylko w 2015 r. do Nowej Zelandii, gdzie mieszka 4,5 mln osób, przeprowadziło się blisko 70 tys. imigrantów. Huffington Post/KM

\n\n \n praca w nowej zelandii 2020
Potem poleciałam do Nowej Zelandii, w której również pracowałam i podróżowałam. Absolutnie zakochałam się w tym kraju i marzy mi się wrócić, aby przejść szlak Te Araroa. Trasa ma 3000 kilometrów, ciągnie się od północnego czubka północnej wyspy aż po sam dół południowej wyspy.
Chcesz zmienić swoje życie o 180 stopni? Znajdź pracę na drugim końcu świata, np. w Nowej Zelandii. Taki wyjazd będzie prawdziwą rewolucją i przygodą – no bo nie oszukujmy się, nikt nie wyjeżdża na drugą półkulę tylko po to, by zarobić na mieszkanie czy nowy samochód. Raczej chcemy zacząć tam nowy rozdział życia. Postanowiłam sprawdzić, czy praca w Nowej Zelandii dla Polaków jest w ogóle możliwa. Okazuje się, że tak – Polacy mogą liczyć na zatrudnienie na Antypodach, ale głównie poszukiwani są specjaliści z różnych branż – inżynierowie, informatycy, analitycy biznesowi czy dyrektorzy. Konieczne jest posiadanie odpowiedniego wykształcenia, doświadczenia i kompetencji. Ostatnio coraz częściej nowozelandzkie firmy same zgłaszają się do Polski i rekrutują pracowników. Trzeba tylko uważnie śledzić branżowe media. Warto też sprawdzić na portalu Skill Shortage List, czy w Nowej Zelandii jest zapotrzebowanie na nasz zawód. Pracę w Nowej Zelandii mogą podjąć także osoby niewykwalifikowane – np. jako pracownicy fizyczni w budowlance, jako osoby sprzątające czy w gastronomii. Jak otrzymać pracę w Nowej Zelandii? To wcale nie jest takie proste – bo, by wyjechać w celach zarobkowych na Antypody, należy otrzymać wizę z pozwoleniem na pracę – a na to mogą liczyć osoby, których zawód jest szczególnie pożądany przez nowozelandzkie władze. Łatwiej dostać wizę na 3-miesięczny pobyt z możliwością podjęcia zarobku (wówczas wybór miejsca pracy jest dość szeroki), ale i tak trzeba spełnić jeszcze szereg warunków: mieć mniej niż 30 lat, na koncie posiadać przynajmniej 4200 dolarów nowozelandzkich (na dowód, że jest się w stanie samodzielnie utrzymać w Nowej Zelandii), mieć bilet powrotny do Polski lub pieniądze na jego zakup. Najlepiej zatem najpierw znaleźć pracę – firma lub agencja, która będzie chciała nas zatrudnić, pomoże nam w załatwieniu wszystkich formalności związanych z wizą oraz pozwoleniem na podjęcie zatrudnienia w Nowej Zelandii. Praca w Nowej Zelandii – ile można zarobić i na co można liczyć? Od 1 kwietnia 2017 minimalna stawka godzinowa w Nowej Zelandii wynosi 15,75 dolarów. Większość firm wypłaca wynagrodzenie co dwa tygodnie. Stawka zależy od doświadczenia, konkretnego stanowiska, wybranej branży i może się wahać od 15,75 dolarów do kilkuset dolarów na godzinę w przypadku pracowników wysokokwalifikowanych. Pracujący na Antypodach mogą liczyć na 20 dni urlopu oraz 8 dni wolnych świąt narodowych. Koszty życia w Nowej Zelandii Utrzymanie się w Nowej Zelandii nie należy do najtańszych, ale ceny są adekwatne do zarobków. Mieszkanie można wynająć od 360 dolarów nowozelandzkich tygodniowo, do tego należy doliczyć koszt mediów, plus minus 300 dolarów miesięcznie. Obiad na mieście kosztuje około 15 dolarów. Koszty leczenia i ubezpieczenie do Nowej Zelandii Nowa Zelandia słynie z służby zdrowia na wysokim poziomie – co za tym idzie koszty leczenia są dość drogie. Kliniki są ogólnodostępne i czynne 24 godziny na dobę. Wizyta u internisty to koszt w wysokości 50-100 dolarów nowozelandzkich, u specjalisty – 80-200 NZD. Opłata w szpitalach publicznych wynosi od 350 NZD za dobę i to bez kosztów leczenia, zabiegów, operacji itp. O ile osoby wyjeżdżające na stałe do Nowej Zelandii mogą liczyć na bezpłatną opiekę medyczną, to już ci, którzy pracować będą tymczasowo muszą zakupić ubezpieczenie na czas wyjazdu. Powinno ono zapewnić pokrycie kosztów leczenia oraz odszkodowanie w ramach NNW. Koszt takiej polisy zaczyna się już od 4,23 zł dziennie. Dokładną cenę i zakres można wyliczyć w kalkulatorze na Praca w Nowej Zelandii – czy to się opłaca? Wszystko zależy od tego, jakie ma się plany. Wyjazd na trzy miesiące, np. w czasie wakacji może być świetnym pomysłem na zdobycie doświadczenia i przeżycie ciekawej przygody. Znalezienie pracy na stałe i przeprowadzka na drugą półkulę jest już o wiele trudniejsza. Po pierwsze trzeba znaleźć pracę jeszcze przed wyjazdem i otrzymać wizę, co wcale takie proste nie jest. Ale – do odważnych świat należy! Jeśli masz ochotę zmienić coś w swoim życiu, to czemu by nie zacząć tego na Antypodach? Wystarczy tylko chcieć! .
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/630
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/18
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/777
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/440
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/876
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/674
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/219
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/660
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/860
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/770
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/186
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/819
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/105
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/3
  • 31pt9mzxvr.pages.dev/825
  • praca w nowej zelandii 2020